Reklama
Rozwiń

Joanna Szczepkowska: Chodźcie z nami

Nagle doszło do mnie, że widząc polskie flagi, pomyślałam: „to oni”. Do czego doszło... Ci z flagą to obcy, ci, co bez flag, to „nasi”.

Publikacja: 11.07.2025 14:20

Demonstracja przed gmachem Sądu Najwyższego w Warszawie

Demonstracja przed gmachem Sądu Najwyższego w Warszawie

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Są takie chwile, kiedy sytuacji zwanych chłodno politycznymi, doznaje się na własnej skórze, a to niekoniecznie musi dotyczyć agresji. Myślę raczej o doznaniu abstrakcyjnym i takie właśnie chciałabym teraz opisać. Należę do tych, których poglądy w sprawie ponownego przeliczenia głosów są całkowicie jednoznaczne. Uważam, że nie znając faktycznej liczby podmiany kart, nie tylko nie znamy wyniku wyborów, ale też rozmiaru ewentualnego przestępstwa. Siłą rzeczy, uważam, że zaprzysiężenie prezydenta bez tej reasumpcji jest aktem, łagodnie mówiąc, niebudzącym społecznego zaufania. Staram się pisać o tym jak najczęściej, wspierając tych, którzy myślą podobnie.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy zdecydował. Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach zatwierdzone

Zaniknięcie siły oporu stworzy pole dla najbardziej niebezpiecznych i antydemokratycznych sił

Wsparcie takie jest o tyle ważne, że nie ma niczego gorszego niż wewnętrzna emigracja, jaką zapowiada część demokratycznych wyborców. Pobudzenie aktywności społecznej jest równoznaczne z siłą oporu, która, jeśli zaniknie, stworzy pole dla najbardziej niebezpiecznych i antydemokratycznych sił. Dlatego właśnie, kiedy dostałam wiadomość, a raczej zaproszenie na demonstrację przed Sądem Najwyższym, który obradował w sprawie akceptacji wyniku wyborów, poszłam, odsuwając wszystkie inne sprawy.

Dochodząc do budynku sądu, zobaczyłam wiele biało-czerwonych flag i na ten widok zwolniłam kroku. Moja pierwsza myśl była taka: to „tamci”. A gdzie są „moi”? Moich nie było. Błąkałam się, idąc jak najdalej od grupy z flagami, ale miejsce na tę drugą, moją, demokratyczną stronę, było puste. Zaczynałam już sądzić, że zaproszenie było złośliwą zmyłką, kiedy jakaś kobieta idąca zza budynku zawołała mnie i zaprowadziła na inną ulicę, gdzie stała grupa bez flag. „To moi” pomyślałam od razu. Rzeczywiście, trafiłam na demonstrację tych, którzy domagali się nieuznania wyniku wyborów. Stojąc przed mikrofonem, mówiąc kilka krzepiących zdań, mogłam się przyjrzeć demonstrującym. Nie było ich wielu. Znacznie mniej niż tamtych z flagami.

Pobudzenie aktywności społecznej jest równoznaczne z siłą oporu, która, jeśli zaniknie, stworzy pole dla najbardziej niebezpiecznych i antydemokratycznych sił.

Reklama
Reklama

To, co łączyło jednak obie demonstracje, to wiek uczestników. Pokolenie bliskie mojemu, znające i pamiętające jeszcze demonstracje Solidarności. Dla mnie było to o tyle przejmujące, że mieszkałam wtedy w domu, którego okna wychodziły na tę właśnie ulicę, widziałam tłumy demonstrujących, sama tam przychodziłam, kiedy tylko można było bezpiecznie zostawić z kimś dziecko. Byliśmy młodzi, w każdym razie moje pokolenie, ludzie około trzydziestki przeważali w tym tłumie, który szedł mimo oczywistych zagrożeń. Teraz stałam przed niewielką grupą, ale to znowu byliśmy my, z tego samego pokolenia. Nie widziałam nikogo w młodszym wieku. Muszę powiedzieć, że było to przejmujące. Nie trzeba być socjologiem, politologiem czy psychologiem, żeby ocenić ten stan rzeczy. Młodych nie zajmują sprawy takie jak demokracja czy przyszłość państwa. To dla nich jest pustosłowie, pojęcia pięknoduchów. Zajmują ich konkretne sprawy, które dotyczą ich materialnej przyszłości. Nie myślę oczywiście o tych, którzy „pilnują” granicy, nazywając się patriotami. Ci są przekonani o tym, że są tam w sprawach najwyższej wagi. Stojąc przed mikrofonem, myślałam o tym, że bez młodych ludzi i ich determinacji niewiele może się powieść. Przypomniałam sobie, jak na tej samej ulicy wołaliśmy słowa „chodźcie z nami”, namawiając przechodniów, żeby dołączyli. Miałam przekonanie, że trzeba to hasło przywrócić, ożywić i skierować do młodego pokolenia, dając sobie przynajmniej nadzieję, że dołączą.

Czytaj więcej

Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej: Zdążymy rozpatrzyć wszystkie protesty

Nasza flaga w symbolu odwagi ma kolor krwi. Jak to pogodzić z bielą niewinności? 

Potem musiałam opuścić demonstrujących, idąc do teatru, myślałam o tym wszystkim i nagle doszło do mnie, że widząc polskie flagi, pomyślałam: „to oni”. I to było właśnie to, co na samym początku nazwałam „doznaniem na własnej skórze”. Dreszcze po plecach. Do czego doszło... Ci z flagą to obcy, ci, co bez flag, to „nasi”. Oczywiście, że flaga to kawałek materii, a sprawy, które nas dzielą, są bardziej godne omówienia niż narodowe symbole. Jestem jednak przecież Polką. Kiedy polska flaga idzie na maszt choćby na olimpiadzie, wzruszam się jak większość z nas. To moja flaga. Swoją drogą... Dwa pasy o skrajnie różnych barwach i różnych znaczeniach. Biały ma symbolizować „czystość i niepokalanie”, drugi „odwagę i waleczność”. Jak to pogodzić właściwie? Czy można być nieskalanym, zadając ciosy wrogowi? Nasza flaga w symbolu odwagi ma kolor krwi. Jak to pogodzić z bielą niewinności? A może mamy w naszym symbolu zapisany ten dramatyczny podział? Wieczne rozdarcie między bielą a czerwienią? Na fladze państwowej oba kolory łączy orzeł. Biały, a jednak drapieżny. Symbol sprzeczności? Sprzeczni jesteśmy. Bywamy jednością. No właśnie. Chodźcie z nami.

Są takie chwile, kiedy sytuacji zwanych chłodno politycznymi, doznaje się na własnej skórze, a to niekoniecznie musi dotyczyć agresji. Myślę raczej o doznaniu abstrakcyjnym i takie właśnie chciałabym teraz opisać. Należę do tych, których poglądy w sprawie ponownego przeliczenia głosów są całkowicie jednoznaczne. Uważam, że nie znając faktycznej liczby podmiany kart, nie tylko nie znamy wyniku wyborów, ale też rozmiaru ewentualnego przestępstwa. Siłą rzeczy, uważam, że zaprzysiężenie prezydenta bez tej reasumpcji jest aktem, łagodnie mówiąc, niebudzącym społecznego zaufania. Staram się pisać o tym jak najczęściej, wspierając tych, którzy myślą podobnie.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Rafał Lisowski: Dla oddechu czytam komiksy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama