Z jednej strony, w związku z uatrakcyjnieniem dla wierzycieli art. 21 ust. 3 Prawa upadłościowego, odpowiedzialność ta istotnie się rozszerzyła. Będzie ona dotyczyć również piastunów spółek akcyjnych. Z drugiej strony, ocena stanu finansowego spółki, w tym jej niewypłacalności będzie trudniejsza, przy czym wierzyciele skorzystają z nowych domniemań poprawiających ich sytuację procesową. Mimo to, brak wyostrzonego kryterium oceny momentu niewypłacalności oraz wydłużony termin na złożenie wniosku upadłościowego wyposaży zarządy spółek w dodatkowe argumenty w sporze.
Więcej możliwości obrony
Członek zarządu ponosi odpowiedzialność za niezłożenie wniosku o upadłość w terminie. Zmianie uległ sposób ustalenia tego terminu. Wprawdzie nadal związany jest on z wystąpieniem w spółce niewypłacalności, jednak sama definicja niewypłacalności uległa zasadniczej zmianie. Dotychczasowa regulacja wiązała niewypłacalność z brakiem wykonywania wymagalnych zobowiązań pieniężnych, co sprowadzało się do braku zapłaty dwóch długów. Zgodnie z aktualnym brzmieniem art. 11 ust. 1 p.u. dłużnik jest niewypłacalny, jeżeli utracił zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych.
Utrata zdolności płatniczej (tzw. „płynnościowa" postać niewypłacalności) oznacza stan, w którym spółka w danym momencie nie tylko nie jest w stanie spłacić swoich wymagalnych długów, ale też nic nie wskazuje, aby stan ten miał się zmienić. Jest to więc definitywna, a nie przejściowa sytuacja, w której płynne aktywa nie wystarczają na zapłatę wymagalnych zobowiązań. Przy ocenie sytuacji przedsiębiorcy istotny jest trend zmian płynnościowych wskaźników finansowych oraz negatywne zdarzenia gospodarcze zarówno w samej firmie (np. zaniechanie dalszego finansowania przez banki, odejście kluczowych klientów), jak i w jej otoczeniu (kryzys w branży, zmiany regulacyjne).
Obecnie zatem samo nieregulowanie, nawet wielu wymagalnych zobowiązań, nie jest jeszcze samo w sobie wystarczającą podstawą do stwierdzenia niewypłacalności. Może być przecież tak, że spółka realizuje istotny kontrakt, z którego lada moment ma prawo spodziewać się uzyskania wpływów umożliwiających odzyskanie przejściowo utraconej płynności. Aby jednak przedsiębiorca nie kredytował się bez końca przy pomocy swoich wierzycieli, wprowadzono domniemanie procesowe, zgodnie z którym utrata zdolności do wykonywania wymagalnych zobowiązań pieniężnych następuje wraz z trzymiesięcznym opóźnieniem w spłacie. Jak widać sam moment niewypłacalności, który obliguje do złożenia wniosku upadłościowego będzie znacznie trudniejszy do ustalenia niż przed 2016 r.
Ustawodawca nie zrezygnował z pomocniczej, tzw. „zadłużeniowej" postaci niewypłacalności (art. 11 ust. 2 p.u.), polegającej na nadwyżce ogółu zobowiązań pieniężnych nad wartością majątku. Biorąc jednak pod uwagę wprowadzony dwuletni okres „karencji" stanu nadmiernego zadłużenia oraz możliwość oddalenia wniosku o upadłość w razie braku zagrożenia płynnościowego dla spółki, w praktyce ta przesłanka nie odegra zapewne dużej roli.