Zlikwidowaniu nieprawidłowości w wydawaniu publicznych środków nie służy proces cywilny – stwierdził Sąd Najwyższy w piątkowym wyroku (sygnatura akt: III CSK 245/14).
Kwestia ta wynikła w sprawie z powództwa Uczniowskiego Klubu Sportowego z Krakowa. Pozwał on spółkę Unipol ze Szczecina, wykonawcę m.in. boiska liceum. Prace finansował Kraków. Klub na podstawie umowy z miastem pełnił funkcję inwestora zastępczego. Do niego należało zawarcie umowy z wykonawcą i nadzorowanie inwestycji. Nie miał jednak doświadczenia w prowadzeniu takich przedsięwzięć. Miasto rozwiązało więc z nim umowę z powodu utraty zaufania i przejęło jego obowiązki. W konsekwencji wykonawca wypowiedział umowę klubowi.
Ten pozwał przed sąd cywilny wykonawcę, domagając się ponad 500 tys. zł kar umownych i 100 tys. zł odszkodowania za nienależyte wykonanie prac. Sąd okręgowy oddalił powództwo, a sąd apelacyjny utrzymał wyrok. Oba uznały, że klub nie wykazał szkody. I nie grozi mu ona, bo gmina nie ma wobec niego żadnych roszczeń. Co ciekawe, gmina przystąpiła do sprawy jako tzw. interwenient, ale po stronie pozwanego wykonawcy.
– To nie znaczy, że jest on zwolniony z odpowiedzialności – przekonywała przed SN mecenas Agnieszka Zelek, pełnomocnik klubu.
Według klubu fakt, że miasto nie wystąpiło o odszkodowanie, świadczy o jego niegospodarności. To zaś jest jeszcze jeden argument za zasadnością pozwu.