To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego, która przecina wątpliwości, czy wprowadzoną siedem lat temu regulację, która uprościła liczenie terminów końcowych przedawnienia, należy stosować także dla roszczeń orzeczonych wyrokiem lub ugodą sądową. A tych ostatnich są setki tysięcy.
Terminy przedawnienia. Dla kogo uproszczony sposób liczenia?
Uchwała jest korzystna dla wierzycieli, którzy mają więcej czasu na egzekwowanie zasądzonych na ich rzecz należności. Z kolei dłużnicy łatwiej mogą ustalić, jak długo jeszcze mogą spodziewać się komornika.
Czytaj więcej:
Wprowadzona w lipcu 2018 r. zmiana przepisów o przedawnieniach roszczeń nie tylko niektóre z nich skróciła, ale wprowadziła też zasadę (art. 118 zdanie 2 kodeksu cywilnego), że koniec terminu przedawnienia przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego, chyba że termin ten jest krótszy niż dwa lata (jak wiadomo, są różne terminy przedawnienia w zależności od rodzaju sprawy: np. dwuletni, trzyletni, sześcioletni).
Ta zmiana sprzed siedmiu lat polega na tym, że odstępuje się od ogólnej zasady liczenia terminów z art. 112 k.c., zgodnie z którą ten oznaczony w latach kończy się z upływem dnia, który datą odpowiada początkowemu dniowi terminu, i wydłuża się go – przy przedawnieniu – do końca roku kalendarzowego.