Reklama

Paulina Szewioła: Sceny w Sądzie Najwyższym, czyli zabawa w kotka i myszkę na oczach obywateli

Sala rozpraw w Sądzie Najwyższym zaczyna się na naszych oczach zamieniać w scenę teatralną. Problem w tym, że widzami tych marnych spektakli jesteśmy niestety my – obywatele.

Publikacja: 25.10.2025 16:01

Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Chodzi oczywiście o kwestię neosędziów, neonów, niesędziów – czyli osób powołanych do Sądu Najwyższego na podstawie wniosku neo-KRS, określanej tak w związku z wątpliwościami – dodajmy uzasadnionymi – co do legalności jej ukształtowania. Jako dziennikarka miałam okazję „na żywo” przyglądać się, jak w praktyce realizowany jest najnowszy sposób na wykluczenie ich z orzekania.

Czytaj więcej

Wraca temat obowiązku szczepień na Covid-19 w czasie epidemii. SN rozstrzygnie wątpliwości

Prokurator chce wykluczenia składu, a neosędziowie nie chcą się wyłączyć, czyli zabawa w kotka i myszkę na oczach obywateli

Niemal w każdym tygodniu jestem obecna na rozprawach Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Tak też było w miniony wtorek. Sprawa, która mnie interesowała, ma praktyczne znaczenie, bo dotyczy tego, czy osoby pracujące w podmiotach medycznych można było zwolnić z pracy za odmowę zaszczepienia się na Covid-19. Ale ta ważna kwestia zeszła akurat na dalszy plan. Na początku rozprawy, gdy sędzia przewodnicząca zaczęła sprawdzać obecność, zgłosił się bowiem prokurator prokuratury okręgowej, delegowany do Prokuratury Krajowej, który oznajmił, że wstępuje do niniejszego postępowania i składa wniosek o wykluczenie całego neo-składu sędziów od rozpoznania w tej sprawie. Jak argumentował, zgodnie ze stanowiskiem prokuratora generalnego i w oparciu o orzecznictwo TSUE i ETPC nie są to osoby, które mogą sprawować wymiar sprawiedliwości w rozumieniu przepisów konstytucji.

Choć obserwuję – z uwagi na zawód – pracę SN od kilkunastu lat, to jednak nigdy czegoś podobnego nie doświadczyłam. Nie wiedziałam zatem, czy będę zaraz świadkiem jakiejś pyskówki prawnej na linii prokurator–neosędziowie. Tę trudną sytuację przerwała ostatecznie sędzia przewodnicząca, która zarządziła 15 minut przerwy w rozprawie. A po jej wznowieniu odrzuciła wniosek prokuratora i zaczął się zwykły tryb procedowania sprawy. Oczywiście trudno było oczekiwać, że neosędziowie przyznają, że… nie są sędziami, zakończą rozprawę i po prostu pójdą do domu.

Czytaj więcej

Dogrywka przed SN w sprawie Izby Kontroli Nadzwyczajnej. W tle przedsiębiorcze matki
Reklama
Reklama

Wewnętrzne spory w sądownictwie negatywnie wpływają na sytuację obywateli

Ta scena w SN, której byłam świadkiem, jednak mnie dotknęła, i to bardziej jako obywatelkę niż dziennikarkę. Dlaczego? Bo sala rozpraw SN przeistacza się na naszych oczach w scenę teatralną. A widzami tych marnych spektakli jesteśmy niestety właśnie my – obywatele.

W opisywanej sprawie strony akurat nie były obecne, reprezentowali je pełnomocnicy. Ale nietrudno jest wyobrazić sobie sytuację, że powód lub pozwany (albo oboje) zjawiają się, w stanie niepewności oczekują na rozstrzygnięcie swojej sprawy (osobistej lub związanej np. z prowadzonym biznesem, spadkiem, kwestiami rodzinnymi) i nagle są świadkami takiej sceny. Nie zazdroszczę. A ostatecznie i tak pozostają z pytaniem – to w końcu to jest sąd, czy nie jest, czy moja sprawa naprawdę jest rozstrzygnięta, czy nie.

Żeby było jasne, chciałabym, aby zażegnane zostały wszelkie spory prawne wokół neosędziów i wątpliwej konstytucyjnie neo-KRS. Cały czas jednak wierzę, że jest to do osiągnięcia za pomocą dobrej legislacji. W końcu w konstytucji czytamy, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym”. Oby tak pozostało.

Chodzi oczywiście o kwestię neosędziów, neonów, niesędziów – czyli osób powołanych do Sądu Najwyższego na podstawie wniosku neo-KRS, określanej tak w związku z wątpliwościami – dodajmy uzasadnionymi – co do legalności jej ukształtowania. Jako dziennikarka miałam okazję „na żywo” przyglądać się, jak w praktyce realizowany jest najnowszy sposób na wykluczenie ich z orzekania.

Prokurator chce wykluczenia składu, a neosędziowie nie chcą się wyłączyć, czyli zabawa w kotka i myszkę na oczach obywateli

Pozostało jeszcze 85% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wybiórcze prawo do wiedzy o sędziach
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Likwidacja uzasadnień wyroków to zagrożenie dla autorytetu sądów
Opinie Prawne
Paulina Kumkowska, Tomasz Kaczyński: Cztery wizje trzeźwości
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Uchwała kontra uchwała
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Kiedy wypada bić na alarm
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama