Państwo potrafi zaprojektować centralny system informatyczny, który obejmie niemal cały obrót gospodarczy i kontakt z fiskusem. Nie potrafi jednak odpowiedzieć na znacznie prostsze pytanie: co stanie się z dokumentami, które przez lata były podstawą załatwiania spraw urzędowych, gdy nagle przestaną istnieć w znanej dotąd postaci. Krajowy System e-Faktur miał być projektem stricte podatkowym, nowoczesnym narzędziem do uszczelnienia VAT i firmowych rozliczeń. W praktyce staje się także rozwiązaniem, od którego zależy dostęp do pieniędzy publicznych, refundacji, dotacji. KSeF odbije się też na sprawach w sądach.
Jak trzeba będzie udokumentować faktury po wprowadzeniu KSeF?
Problem polega na tym, że forsując KSeF, rząd zachował się tak, jakby państwo składało się wyłącznie z administracji skarbowej. Tymczasem faktura VAT od dawna nie jest tylko dowodem rozliczeń przedsiębiorców za towary i usługi. To dokument potrzebny m.in. rolnikom ubiegającym się o wsparcie finansowe, firmom ubiegającym się o pieniądze z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych czy też tych liczących na dotacje unijne. Cyfrowa zmiana związana z KSeF kojarząca się przede wszystkim z Ministerstwem Finansów, wymaga dostosowania wielu ustaw, rozporządzeń i urzędowych procedur. Taka operacja nie została jednak ani zaplanowana, ani skoordynowana.
Efekt jest łatwy do przewidzenia. Urzędy będą otrzymywały wnioski, do których – zgodnie z obowiązującymi przepisami – należy dołączyć faktury. Wnioskodawcy będą mieli jedynie wydruki wizualizacji albo kody QR prowadzące do systemu. Przepisy nie powiedzą, jak takie dokumenty traktować. Urzędnik stanie przed wyborem: odmówić przyjęcia wniosku albo zastosować rozwiązanie prowizoryczne, niemające wyraźnej podstawy prawnej. W obu wariantach państwo traci – albo sprawność działania, albo formalną legalność.