Reklama

Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - ta maksyma nigdy się nie zestarzeje i nie straci na aktualności. Ostanie dwa lata dobitnie to pokazują.

Publikacja: 12.12.2025 04:45

Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje

Warszawa, 09.12.2025. Premier Donald Tusk (C) na posiedzeniu rządu w KPRM

Foto: Paweł Supernak/PAP

Opozycja zawsze ma szuflady pełne projektów i gotowe (w warstwie werbalnej) recepty na poprawę wszelakich bolączek państwa. A potem obejmuje władzę i wszystko wraca do „normy”. Nie inaczej było i tym razem.

Nie będę już piłować rządzącej ekipy za nader skromne sukcesy na polu obiecywanego przywrócenia praworządności: mamy wyproszony w Strasburgu kolejny rok na wdrożenie pilotażowego wyroku w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce, więc prawnicy, nawet teoretycznie bliscy ideowo, mogą spokojnie dalej się kłócić o kształt przepisów porządkujących status tzw. neosędziów. Prezydent Karol Nawrocki i tak pewnie ustawę w tej kwestii zawetuje, a planu B wciąż nie znamy (choć minister sprawiedliwości Waldemar Żurek lubi przy każdej okazji powtarzać, że go ma).

Dwa lata rządu Donalda Tuska. Czy koalicja spełniła obietnice dotyczące zmian w prawie?

Ale katalog zawiedzionych nadziei nie kończy się na narastającym chaosie w sądach.

Weźmy taki kodeks karny i obiecywane „odziobrzenie” regulacji, które dziś wciąż pozwalają wpakować 14-latka do więzienia, a sędziom wiążą ręce. Chwała premierowi, że zgodził się na reaktywowanie komisji kodyfikacyjnej, szkoda, że większość efektów jej pracy w postaci propozycji gruntownej reformy prawa karnego odłożono ad calendas graecas.

Czytaj więcej

Ziobrowe prawo trzyma się mocno. Dlaczego resort Bodnara wstrzymuje zmiany
Reklama
Reklama

A uniezależnienie prokuratury i wyrwanie jej z rąk polityków? Było ważne i pilne, gdy chodziło o ręce polityków PiS, teraz zapał do rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego wyraźnie osłabł, a po projekcie słuch zaginął. Przepraszam – kolebie się niespiesznie po szczeblach rządowego procesu legislacyjnego, a decydenci czekają, aż kolejna komisja kodyfikacyjna wyprodukuje swoją propozycję. Po co zatem ogłaszano z pompą i konsultowano tę rządową?

W trakcie uzgodnień padają deklaracje o uwzględnieniu słusznych racji, a potem projekt nagle się zmienia i wracamy do odrzuconych rozwiązań. Dziwnym trafem tych, na których zależy politykom

Właśnie, konsultacje – miały być takie przez duże K, z realnym wpływem strony społecznej na kształt ocenianych przepisów. Są i albo ciągną się miesiącami, albo rząd odbębnia je na chybcika, dając na ocenę wielostronicowych projektów kilka dni. W trakcie uzgodnień padają deklaracje o uwzględnieniu słusznych racji, a potem projekt nagle się zmienia i wracamy do odrzuconych rozwiązań. Dziwnym trafem tych, na których zależy politykom. Przykład z ostatnich dni: wykreślenie z projektu tzw. ustawy medialnej zakazu wydawania przez samorządowców własnej prasy. Argumenty o finansowanych ze środków publicznych tubach propagandowych, które zabijają lokalne media i lokalną demokrację, w pewnej chwili przestały się liczyć. Zapewne w tej samej, w której ktoś policzył, ile jest owych tub i które ugrupowanie najbardziej straci na ich likwidacji…

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Lex Markiewicz, czyli teraz k… my

Projekt reformy PIP. Gdzie można znaleźć najnowsza wersję?

Obecna ekipa szybko weszła też w buty poprzedników, jeśli chodzi o styl komunikowania o procedowanych zmianach w prawie. Znów zdarzają się sytuacje, w których najlepszym źródłem informacji bywają tweety ministrów. I tu posłużę się świeżym przykładem – o fundamentalnej z punktu widzenia biznesu korekcie reformy, która wyposaży inspektorów pracy w nowe uprawnienia (chodzi o możliwość przekształcania umów zlecenia czy B2B w etaty i wszystkie tego konsekwencje), zainteresowani przeczytali w mediach społecznościowych i wciąż nie są pewni, czy mogą nieco odetchnąć. Projektu w jego czwartej wersji na stronach Rządowego Centrum Legislacji próżno szukać.

A szumnie zapowiadana deregulacja? Naprawdę doceniam intencje i to, że wiele dobrych (nie łudźmy się – na razie tych drobniejszych i niekontrowersyjnych) zmian udało się wdrożyć. Ale konia z rzędem temu, kto się w nich wszystkich jest w stanie połapać. Tymczasem długie vacatio legis, niezaskakiwanie przedsiębiorców nowelizacjami czy po prostu przemyślane i stabilne prawo – wciąż pozostają mrzonką.

Reklama
Reklama

Subskrybenci „Rz”, których poprosiliśmy o ocenę rządu, wystawili mu dwójkę z plusem. Cóż, nie widzę powodu, by się z czytelnikami sprzeczać.

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Piotr Podgórski: Projekt wysokiego ryzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama