Przy masowości internetu blokowanie wszystkich publikowanych w nim treści, które mogą naruszać prawo, jest niewykonalne. Dlatego też w przepisach, najpierw amerykańskich, a później europejskich, wprowadzono zasadę „notice and takedown”. Zgodnie z nią podmiot udostępniający miejsce na serwerze nie ponosi odpowiedzialności za wpisy czy też pliki zamieszczone przez internautów do momentu otrzymania wiarygodnej informacji o tym, że łamią one prawo. Wówczas powinien zablokować do nich dostęp, bo inaczej to jemu zaczynają grozić konsekwencje prawne.

Zasada  „notice and takedown” zakwestionowana przez TSUE

Coraz częściej sądy kwestionują wspomnianą zasadę. W Polsce głośnym echem odbiło się przed kilkoma laty orzeczenie Sądu Najwyższego, który uznał, że wydawca „Faktu” odpowiada za komentarze internautów zniesławiające Radosława Sikorskiego, choć nie miał świadomości, że zostały one zamieszczone na jego stronie internetowej. Ubiegłotygodniowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej idzie jeszcze dalej – całkowicie znosi możliwość powołania się na wyłączenie odpowiedzialności w przypadku naruszeń RODO.

Czytaj więcej

Platformy odpowiedzą za głupie żarty w anonsach? Eksperci o wyroku TSUE

Wyrok dotyczył platformy z ogłoszeniami, na której ktoś zamieścił anons o usługach seksualnych, załączając zdjęcia i numer telefonu kobiety, która nie miała o tym pojęcia. Pojęcia o tym nie miał również administrator platformy. Gdy tylko się o tym dowiedział, zablokował ogłoszenie. Zdaniem TSUE zrobił to za późno. Wpis w ogóle nie powinien się pojawić, dopóki serwis nie sprawdził, czy osoba, której dane są publikowane życzy sobie tego.

Blokowanie wpisów w internecie jedynym sposobem na uniknięcie odpowiedzialności

Pełną gwarancję braku odpowiedzialności za cudze wpisy daje tylko zablokowanie możliwości ich publikacji albo też zamieszczanie ich dopiero po przeczytaniu przez moderatora, co zresztą wprowadziła część gazet internetowych po wspomnianym orzeczeniu Sądu Najwyższego. Wracając do „Rejsu”, oznaczałoby to albo całkowite zamknięcie damskiej toalety, albo też kontrolowanie jej stanu po każdej wizycie.