Sąd Najwyższy: Giertych wygrywa proces dla Sikorskiego z portalem fakt.pl

Aby zwolnić się z odpowiedzialności za obraźliwe wpisy administrator strony internetowej musi wykazać, że nie wiedział o ich bezprawności.

Aktualizacja: 24.11.2017 17:10 Publikacja: 24.11.2017 16:52

Roman Giertych i Radek Sikorski

Roman Giertych i Radek Sikorski

Foto: Fotorzepa / Rafał Guz

To, że komentarze są na portalu winien wiedzieć z automatu.

To sedno piątkowego wyroku SN w sprawie Radosława Sikorskiego, który zażądał od wydawcy „Faktu" przeprosin za utrzymywanie przez kilka miesięcy na portalu pod tekstem z grudnia 2010 r. „Sikorski doniósł na antysemitów z forów internetowych" obraźliwych, wręcz wulgarnych wpisów.

24 wpisów usunął automatyczny monitoring, ale wciąż wiele tam było do czasu, kiedy wydawnictwie dostało pozew: wtedy je zablokowało i opublikowało ubolewanie, że tak wulgarne wpisy pojawiają się w polskim Internecie, że to poważny problem mediów i Jest mu niezwykle przykro, że Sikorski i jego żona zostali obrażeni. Oświadczenie powieliło szereg portali internetowych. To była argumenty na obronę wydawnictwa a jego pełnomocnik adwokat Anna Cichońska wskazywała nadto, że nie ma w pełni szczelnego monitoringu, a ręczny to znaczne koszty.

Sąd Okręgowy powództwo oddalił, a Sąd Apelacyjny w Warszawie werdykt utrzymał. Oba sądy uznały że wydawnictwo ma status portalu hostingowego i na podstawie art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną mogło zwolnić się z odpowiedzialności bowiem przed doręczeniem mu odpisu pozwu nie wiedziało, że na jej portalu są obraźliwe i wulgarne komentarze dotyczące Sikorskiego.

I to stanowisko zwalczał przed Sądem Najwyższym pełnomocnik Sikorskiego adwokat Roman Giertych wskazując, że próby ustalenia autorów takich wpisów, nie tylko zresztą w tej sprawie, skazane są na niepowodzenie, a samo ustalenie komputerów z których ich dokonano nie wystarczy do ich oskarżenia czy pozwania, w tej sytuacji należy przyjąć swego rodzaju domniemanie, że portal zna te wpisy, a jak zna to za nie odpowiada.

- Pod ostrym tekstem zwykle są ostre wpisy i należy przyjąć, że portal ma o tym informacje, tego nie trzeba dowodzić, aby portal zwolnił się z odpowiedzialności, portal musi wykazać, że nie wiedział, że wpisy naruszają dobra osobiste powoda- powiedział sędzia SN Krzysztof Strzelczyk.

Dlatego SN zwrócił sprawę SA do ponownego rozpoznania.

Sygn. akt I CSK 73/17

To, że komentarze są na portalu winien wiedzieć z automatu.

To sedno piątkowego wyroku SN w sprawie Radosława Sikorskiego, który zażądał od wydawcy „Faktu" przeprosin za utrzymywanie przez kilka miesięcy na portalu pod tekstem z grudnia 2010 r. „Sikorski doniósł na antysemitów z forów internetowych" obraźliwych, wręcz wulgarnych wpisów.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP