Sprawa, która zawisła na wokandach sądów administracyjnych, dotyczyła młodego mężczyzny, który ponad siedem lat temu, jako 18-latek, spowodował wypadek komunikacyjny. Prowadzone wówczas przeciwko niemu postępowanie karne zostało warunkowo umorzone. Po kilku latach, jako funkcjonariusz służby mundurowej, starał się on o przyjęcie do innej formacji. Problem pojawił się jednak na etapie samej rekrutacji, bo – jak wyjaśniał – jego dane wciąż widniały w Krajowym Systemie Informacyjnym Policji.
Komendant główny odmówił jednak ich usunięcia, argumentując, że KSIP nie jest rejestrem powszechnie dostępnym, a gromadzone tam informacje dotyczą postępowań – prowadzonych i wszczętych – bez względu na sposób ich zakończenia. To jednak nie przekonało samego zainteresowanego z uwagi na fakt, że przy przyjęciu do interesującej go formacji zwracano się do policji z prośbą o weryfikację, czy dane kandydatów w systemie na pewno nie figurują.
Czytaj więcej
Właścicielka warzywniaka pokłóciła się z klientką i oceniła że ma ona problemy psychiczne. Opinia...
Czy policja może „bez końca” przechowywać dane osobowe? Sąd rozwiał wątpliwości
Decyzję zaskarżył więc do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który również uznał, że nie ma podstaw do dalszego ich przetwarzania. Przypomniał, że w każdym przypadku musi temu przyświecać konkretny cel. A w tym – kiedy wnioskujący nigdy więcej nie wszedł już w konflikt z prawem – trudno się go dopatrzyć.
Komendant był jednak zdania, że za dalszym przechowywaniem danych przemawia m.in. rodzaj czynu, którego dopuścił się mężczyzna, a także konieczność ewentualnego zapobiegnięcia popełnienia go w przyszłości. Podnosił też argumenty o konieczności ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego. Poza tym zauważył, że – zgodnie z przepisami – przeglądu danych i oceny, czy dalsze ich gromadzenie jest zasadne, dokonuje się po dziesięciu latach od momentu, odkąd tam trafią. Z tym spojrzeniem nie zgodził się zaś prezes UODO, więc sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.