Chodzi o tzw. projekt naprawczy kodeksu karnego, który ma odwrócić większość zmian wprowadzonych reformą Zbigniewa Ziobry. Wówczas to zlikwidowano karę 25 lat pozbawienia wolności, w jej miejsce podnosząc granicę kary terminowej z 15 do 30 lat więzienia, wprowadzono tzw. bezwzględne dożywocie (bez możliwości przedterminowego zwolnienia), obniżono wiek odpowiedzialności karnej do 14 lat (w przypadku niektórych przestępstw), wprowadzono przepadek pojazdu czy znacznie ograniczono luz decyzyjny sądów co do stosowania kary (minimalne progi grzywien czy kar ograniczenia wolności, trudniejsze stosowanie kar wolnościowych).
Czytaj więcej
Obniżenie maksymalnej kary z 30 do 25 lat, likwidacja bezwzględnego dożywocia, ograniczenie roli...
Jak ekipa Ziobry wzmocniła pozycję prokuratora względem sądu
Z kolei stopniowe nowelizacje kodeksu postępowania karnego wzmacniały instytucje tzw. wiążących sprzeciwów prokuratora (co do zamiany tymczasowego aresztu na kaucję czy w kwestii wystawienia listu żelaznego).
Zmiany były przedmiotem zmasowanej krytyki ze strony rzecznika praw obywatelskich, organizacji pozarządowych i akademików. Pomimo tego od blisko dwóch lat nowych rządów rośnie ryzyko, że zostaną one z nami na dłużej.
Pod koniec czerwca z tzw. projektu naprawczego, powstałego na bazie rozwiązań opracowanych przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego, usunięto 95 proc. zmian w kodeksie karnym. Na obrady Rady Ministrów skierowano głównie zmiany w kodeksie postępowania karnego (nie tylko ograniczające pozycję prokuratura, ale też implementujące tzw. dyrektywę obrończą, gwarantującą prawo do adwokata już od pierwszego zatrzymania). Jednak projekt, nawet w tak okrojonym zakresie, nie został przyjęty przez Radę Ministrów. Co dalej? Nikt nie jest w tej chwili w stanie stwierdzić, kiedy rząd zajmie się nim ponownie.