Reklama

Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?

Ustawodawca nie zauważa wyroku w sprawie Lubreczlik. Znów pozostawia rozwiązanie systemowego problemu kredytów frankowych sądom.

Publikacja: 14.12.2025 20:52

Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?

Foto: Adobe Stock

Niedługo minie pół roku od wydania przez TSUE wyroku ws. C-396/24, Lubreczlik. Potwierdziły się przewidywania, że będzie to jedno z kluczowych rozstrzygnięć dotyczących kredytów frankowych. Po raz kolejny TSUE zmienił ugruntowane – wydawałoby się – podejście polskich sądów. Skutki orzeczenia Lubreczlik daleko wykraczają poza techniczny aspekt rozliczenia stron nieważnej umowy kredytu. Zostały one uwzględnione w strategiach procesowych banków. Powinny także zostać – chociaż nie zostały – uwzględnione w projekcie tzw. ustawy frankowej. Stawia to pod znakiem zapytania dalszy sens tego projektu.

Wyrok Lubreczlik jest różnie rozumiany

Interpretacja wyroku w sprawie Lubreczlik w krótkim czasie doprowadziła do rozbieżności w orzecznictwie sądów krajowych, z Sądem Najwyższym na czele. Szybko pojawiło się więc kolejne pytanie prejudycjalne (sprawa C-510/25, Adazik), które ma na celu wyjaśnienie wątpliwości, czy teoria salda musi być stosowana symetrycznie, czy mamy do czynienia z nową koncepcją prawną, którą roboczo możemy nazwać „teorią półtorej kondykcji”. Jedno jest bowiem jasne: po wyroku Lubreczlik nie można dalej mówić o tym, że rozliczenie ma następować według teorii dwóch kondykcji. Jedna z kondykcji (banku) została bowiem przez TSUE okrojona do nadwyżki ponad świadczenia konsumenta. Obecnie mamy w tym zakresie dwa wykluczające się poglądy.

Zgodnie z pierwszym rozliczenie stron musi być symetryczne. Skoro bank nie może dochodzić od konsumenta zwrotu całości udostępnionego mu kapitału, to taka sama zasada powinna działać w drugą stronę: roszczenie konsumenta o zwrot wpłat musi zostać pomniejszone o nominalną wartość kapitału kredytu. Jest to teoria salda. Jako rozwiązanie systemowo spójne oraz proporcjonalne zostało ono przyjęte w wielu orzeczeniach Sądu Najwyższego (postanowienie z 9 lipca 2025 r., sygn. akt I CSK 652/25, dziesięć postanowień z 11 września 2025 r. – np. w sprawie o sygn. akt I CSK 3697/23, a także postanowienie w sprawie o sygn. akt I CSK 812/25 z 22 października 2025 r.).

Zgodnie z drugą koncepcją zakaz dochodzenia pełnej wartości roszczenia dotyczy tylko przedsiębiorcy. Konsument mógłby skutecznie pozwać bank o zwrot wszystkich kwot, jakie wpłacił w związku z nieważną umową kredytu, ale bank mógłby dochodzić na drodze sądowej tylko nadwyżki.

Czytaj więcej

Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Reklama
Reklama

Co z roszczeniem banku o zwrot kapitału?

W scenariuszu umiarkowanym przyjmuje się, że bank może skorzystać z potrącenia. Takie rozumienie wyroku TSUE zdaje się prezentować m.in. sąd odsyłający w sprawie C-510/25 (Adazik). Podobnie stanowisko zdaje się zajmować skład orzekający SN z 5 września 2025 r., sygn. akt II CSKP 550/24, złożony z tzw. neosędziów. Niestety motywy tego wyroku koncentrują się raczej na nadrzędności uchwały pełnej Izby Cywilnej SN (sygn. akt III CZP 25/22), która orzekała także w składzie złożonym wyłącznie z tzw. neosędziów, nad wyrokiem TSUE, a nie na systemowym zmierzeniu się ze skutkami wyroku w sprawie Lubreczlik.

Pogląd ten pomija bowiem zupełnie fakt, że skorzystanie przez bank z potrącenia jest bardzo utrudnione, a wręcz może być niemożliwe. Abstrahując nawet od art. 203¹ k.p.c., który trafnie jest wskazywany jako praktyczna przeszkoda dla skorzystania z potrącenia, problem powstaje na gruncie art. 498 § 1 k.c. Przepis ten wymaga bowiem, aby obie potrącane wierzytelności mogły być dochodzone przed sądem. Po wyroku Lubreczlik wymóg ten nie jest spełniony w stosunku do tej części wierzytelności banku, która odpowiada wpłatom konsumenta. To rodzi pytanie, czy potrącenie w ogóle jest możliwe.

Zwolennicy koncepcji półtorej kondykcji zdają się nie dostrzegać, że jeżeli przepisy krajowe uniemożliwią skuteczne odzyskanie przez banki wypłaconego kapitału, to taka sankcja naruszy zasadę proporcjonalności. Problem ten dostrzegł Sąd Najwyższy (sędzia Marta Romańska) w orzeczeniu o sygn. akt I CSK 812/25. W takim przypadku powstanie uzasadnione pytanie o odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa za tzw. bezprawie legislacyjne.

Chodzi o przedawnienie, odsetki i jak najwięcej sporów

Kancelarie frankowe liczą na sankcję darmowego mieszkania albo przynajmniej na wyższe odsetki. Teoria dwóch kondykcji stanowi kluczowy element tego planu. Co istotne, plan ten dotyczy pewnej grupy konsumentów, ale nie wszystkich. Chodzi o te osoby, które pozwały banki, zanim linia orzecznicza sądów krajowych i TSUE wyklarowała się na tyle, aby banki wiedziały, że termin przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału rozpoczyna się po zakwestionowaniu przez konsumenta związania postanowieniami umowy (czego nie można było zakładać jeszcze w 2023 r.).

W przypadku tej części klientów teoria dwóch kondykcji powoduje, że roszczenie banku o zwrot kapitału może być przedawnione. Banki bronią się – słusznie – że przyczyną późniejszego wystąpienia z niektórymi roszczeniami wobec konsumentów była chwiejność orzecznictwa polskiego, a nie opieszałość przedsiębiorców. To jednak odrębna kwestia, o którą sądy krajowe również pytają TSUE.

Drugą praktyczną konsekwencją będzie wysokość odsetek za opóźnienie dla konsumentów. W tej kategorii spraw banki występowały z roszczeniami o zwrot kapitału po kilku latach od wystąpienia z roszczeniem przez konsumenta. W tym czasie odsetki za opóźnienie biegły jedynie na rzecz konsumenta. W dyskusji często umyka fakt, że od momentu wystąpienia przez bank z przeciwstawnym roszczeniem nie będzie finansowej różnicy między teorią salda a teorią dwóch kondykcji. Odsetki będą się wzajemnie (w sensie ekonomicznym) znosić. Również w tej kwestii ma się wypowiedzieć TSUE.

Reklama
Reklama

Sektor bankowy oraz zwolennicy teorii salda (w tym SN w przywołanych orzeczeniach) wykazują, że tylko symetryczny sposób rozliczenia pozwala na osiągnięcie celu dyrektywy 93/13, czyli przywrócenie faktycznej równowagi stron. Brak możliwości żądania przez bank wynagrodzenia za korzystanie przez konsumenta z kapitału przynosi skutek odstraszający. Jak wskazuje w uzasadnieniu do postanowienia o sygn. akt I CSK 812/25, sędzia Marta Romańska: „W konsekwencji tzw. teoria salda przy wzajemnych świadczeniach pieniężnych zwrotnych ma sens prawny, ekonomiczny i społeczny (…)”.

Czytaj więcej

Ostrożnie ze sprzedażą kredytu we frankach

Zwolennicy teorii dwóch kondykcji, a raczej już „teorii półtorej kondykcji”, wskazują z kolei, że za utrzymaniem niezależnych roszczeń stron przemawiają przede wszystkim względy dogmatyczne, jak również to, że w części stanów faktycznych jest ona korzystniejsza dla konsumentów (chociaż w nowszych sprawach będzie już mniej korzystna). Trudno przy tym poważnie traktować argument, że teoria salda nie ma oparcia w przepisach prawa krajowego (w przeciwieństwie do teorii dwóch kondykcji), jeżeli do 2021 r. to teoria salda powszechnie występowała w orzecznictwie, a do rozstrzygnięcia wątpliwości w tym zakresie potrzebna była uchwała SN o mocy zasady prawnej oraz jeżeli po wyroku Lubreczlik akceptuje się teorię salda w orzecznictwie SN.

Jeżeli za obiektywny punkt widzenia mogłoby posłużyć stanowisko SN, to warto zacytować uzasadnienie postanowienia I CSK 3697/23 (sędzia Karol Weitz): „Teoria salda powinna działać w stosunku do świadczeń zwrotnych obydwu stron, czyli nie tylko w odniesieniu do roszczenia zwrotnego konsumenta w stosunku do banku, ale także i roszczenia zwrotnego banku przeciwko konsumentowi. Jest korzystna dla konsumenta, gdyż nie naraża go na dodatkowe koszty procesu sądowego związane z roszczeniem zwrotnym banku”.

Teoria salda może być wygraną dla wymiaru sprawiedliwości

Szacunkowe dane ZBP wskazują, że w ponad 91 proc. spraw frankowych konsumenci spłacili już na rzecz banku równowartość lub więcej niż otrzymany kapitał. W takim stanie rozstrzygnięcie sporu sprowadza się do prostego bilansowego rozliczenia świadczeń stron w ramach jednego postępowania. W związku z nieważnością umowy kredytu bankowi nie przysługuje w takim przypadku żadne roszczenie. Oznacza to, że konsument w ramach jednego postępowania może uzyskać zarówno stwierdzenie nieważności umowy kredytu, jak i finalne rozliczenie wszystkich konsekwencji ekonomicznych takiej nieważności. To kluczowa przewaga teorii salda nad teorią dwóch (półtorej) kondycji.

Podobnie rzecz się ma z perspektywy banku. Potencjalne występowanie z roszczeniami przeciwko konsumentowi ograniczałoby się bowiem jedynie do tych 9 proc. przypadków, w których to bankowi przysługiwałaby nadwyżka względem świadczeń konsumenta.

Reklama
Reklama

Wygranym w stosowaniu teorii salda byłby także wymiar sprawiedliwości. Sądy zostałyby bowiem odciążone z konieczności rozpatrywania dziesiątek tysięcy spraw, które stałyby się bezprzedmiotowe. W konsekwencji wygraliby także wszyscy ci, których sprawy inne niż kredyty frankowe czekają w sądach na rozpoznanie z powodu zapaści w sądownictwie.

Z błędów warto wyciągać wnioski

Tymczasem powyższej kwestii zdaje się w ogóle nie dostrzegać ustawodawca. W Sejmie procedowany jest obecnie rządowy projekt ustawy frankowej, który powstał przed wyrokiem Lubreczlik, a więc jest passé. Celem ustawy ma być przyspieszenie postępowań i udrożnienie sądów. Tymczasem do czasu rozstrzygnięcia sprawy C-510/25 (Adazik) i przesądzenia na płaszczyźnie ustawowej skutków tego wyroku, do żadnego przyspieszenia nie dojdzie. Może być wręcz przeciwnie. Ustawodawca już raz pozostawił rozwiązanie systemowego problemu kredytów frankowych sądom. Zdaje się, że popełnia po raz drugi ten sam błąd, tylko jeszcze sobie tego nie uświadomił.

Piotr Haiduk jest adwokatem i partnerem w Romanowski i Wspólnicy.

Aleksandra Cyniak to senior associate w Romanowski i Wspólnicy. Ich kancelaria razem z CMS Kancelaria reprezentuje PKO BP w sprawie przed TSUE – C-510/25 (Adazik).

Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Plasterek na ranę czy prawdziwy lek?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama