Ostrożnie ze sprzedażą kredytu we frankach

Kredytobiorca, który sprzedał swoje roszczenia bez pełnego rozliczenia z bankiem, będzie miał problem, gdy bank zażąda zwrotu kredytu – ostrzega Henryk Walczewski, sędzia sądu frankowego.

Aktualizacja: 09.04.2024 11:54 Publikacja: 09.04.2024 04:30

Ostrożnie ze sprzedażą kredytu we frankach

Foto: Adobe Stock

W internecie można przeczytać reklamy kupna należności (wierzytelności) frankowych i zapłatę bez czekania na wyrok. Czy taka usługa jest ryzykowna?

Tak. Zaciągający kredyty na mieszkania i domy szybko zapominają, kto za nie zapłacił i że dobrowolnie zobowiązali się spłacać raty przez 20, 30 lub więcej lat. Mają też pretensje do banków, że ich raty wciąż rosną, a nie biorą pod uwagę inflacji, więc rosną ceny i płace, a także wartość kredytowanych nieruchomości. Są tylko dwa sposoby legalnego „uwolnienia” się od kredytu, czyli spłata według umowy lub porozumienie z bankiem połączone z wcześniejszą spłatą.

Czytaj więcej

Namawiają frankowiczów do sprzedaży kredytu. Czy to się opłaca?

Wyrok sądowy nie uwalnia?

Sądowe unieważnienie kredytu oznacza zamianę umowy na przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu (art. 405 kodeksu cywilnego). Jest nieprawdą że „unieważnienie kredytu” spowoduje całkowite uwolnienie od zobowiązań względem banku, a ten ostatni odda nam pieniądze, bo umowa była nieważna, i na tym koniec.

To jakie jest sensowne rozliczenie kredytobiorcy z bankiem?

Preferowane rozliczenie, po sądowym ustaleniu wad w umowie, to wzajemny zwrot korzyści z umowy, która nie może być dalej wykonywana. Bank oddaje wpłacone raty, a kredytobiorca – wzajemnie – otrzymany kredyt i inne świadczenia uzyskane od banku (art. 494 w zw. z art. 497 k.c.). Pozew może złożyć tylko konsument, bez prawomocnego wyroku umowa jest ważna. Banki mogą dochodzić swoich racji tylko po prawomocności wyroku o nieważności umowy kredytu, co zajmie kilka kolejnych lat. Wygrane przez kredytobiorców sprawy nie uwzględniają kwot należnych bankowi, więc ogłaszanie ostatecznego zwycięstwa frankowicza jest tyle warte, co wynik meczu po pierwszej połowie.

Czego więc mogą dotyczyć oferty odkupienia długu frankowego?

Oferty „odkupienia” długu frankowego dotyczą tylko pierwszej sprawy, więc frankowicz i tak zostanie pozwany przez bank. Konsument nie może wiedzieć, ile ostatecznie ma oddać bankowi, czy wystarczy mu pieniędzy po potrąceniu opłat i prowizji, jakie należą się kancelarii, która roszczenia kupiła.

Czytaj więcej

Kusząca wizja pożyczki gratis, czyli kredyt we frankach

A jak sądy traktują takie sytuacje, ponoć sprzedaż długu raczej nie jest ujawniana sądowi?

Brakuje ustalonej praktyki sądowej co do rozliczeń na linii bank–konsument. W takiej sytuacji za wyrocznię uchodzą wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE, na razie niesłychanie korzystne dla kredytobiorców, bo pytania były tendencyjne. Szczególnie podobają się kredytobiorcom poglądy TSUE dotyczące sankcji darmowego kredytu. Niestety dla frankowiczów wyroki Trybunału nie są prawem. Prawo obowiązuje wszystkich, a wyrok tylko strony danego procesu. A wyroki prejudycjalne TSUE są jedynie oceną poglądu wyrażonego przez sąd, który zadał pytanie (art. 267 traktatu o funkcjonowaniu UE). Prawo polskie przewiduje sankcję darmowego kredytu, ale tylko dla kredytów konsumenckich, a kredyty hipoteczne nimi nie są.

Ale sądy nagminnie orzekają upadek umowy.

Upadek umowy nie zwalnia byłego kredytobiorcy od rozliczenia z bankiem, bo umowne odsetki i prowizje za wieloletnią obsługę kredytową zamieniają się w bezpodstawne wzbogacenie, które podlega zwrotowi na rzecz banku. A dla kredytów 30-letnich odsetki i prowizje – przy wysokich stopach – nawet dwukrotnie przewyższają kwotę wypłaconego kredytu.

Reklamy zapewniają, że TSUE zakazał bankom dochodzenia roszczeń przeciwko byłym kredytobiorcom.

Nie jest to możliwe, bo wyroki prejudycjalne TSUE nie są prawem unijnym i nie mają pierwszeństwa przed prawem krajowym (art. 288 TFUE). Kredytobiorcy nie znają i nie rozumieją treści wnoszonych za nich pozwów. Zgodnie z art. 494 k.c. chodzi o żądanie zwrotu wszystkich zapłaconych rat, ale nie uwzględnia się obowiązku zwrotu wypłaconego kredytu – a wtedy zasądzona kwota jest wyższa i wyższa może być prowizja dla pełnomocnika.

To co znaczy dla kredytobiorcy jego wygrana w sądzie?

Ogólnie, kiedy kredytobiorca wygra z bankiem i dostanie od niego pieniądze, będzie musiał się liczyć z żądaniem oddania ich bankowi oraz kosztami procesu i odsetkami. Sankcja kredytu darmowego przed tym chroni, ale nie dotyczy kredytów hipotecznych. Opinie TSUE w tym względzie są sprzeczne z prawem polskim oraz wykraczają poza jego kompetencje.

To jaki może być bezpieczny sposób sprzedaży roszczeń konsumenta?

Musi uwzględniać pełne rozliczenie należności obu stron. Przy leasingu, np. samochodu, wymagana jest cesja za zgodą leasingodawcy i wydanie auta nabywcy. Kredytobiorca, który sprzedał swoje roszczenia bez zupełnego rozliczenia z bankiem, zostanie sam, kiedy bank zażąda od niego zwrotu kredytu.

W internecie można przeczytać reklamy kupna należności (wierzytelności) frankowych i zapłatę bez czekania na wyrok. Czy taka usługa jest ryzykowna?

Tak. Zaciągający kredyty na mieszkania i domy szybko zapominają, kto za nie zapłacił i że dobrowolnie zobowiązali się spłacać raty przez 20, 30 lub więcej lat. Mają też pretensje do banków, że ich raty wciąż rosną, a nie biorą pod uwagę inflacji, więc rosną ceny i płace, a także wartość kredytowanych nieruchomości. Są tylko dwa sposoby legalnego „uwolnienia” się od kredytu, czyli spłata według umowy lub porozumienie z bankiem połączone z wcześniejszą spłatą.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?