Sędziowski rzecznik dyscyplinarny, sędzia Mariusz Ulman, zapowiedział na łamach „Rzeczpospolitej”, że jeśli do 19 sierpnia nie udostępni mu pani pomieszczeń do pracy w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa oraz akt postępowań dyscyplinarnych, to złoży zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 231 k.k. (nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego) oraz 276 k.k. (ukrywanie dokumentów). Dlaczego nie uzyskał dostępu do pomieszczeń KRS?
Ponieważ pomimo mojego zaproszenia nie pojawił się w siedzibie Rady osobiście. A na to, że takie zaproszenie było, mam pisemne dowody. Przez telefon powiedział też raz sekretariatowi, że nie ma czasu. A ja chciałam z nim porozmawiać o tym, jak sobie wyobraża współpracę w sytuacji, gdy odwołanie sędziego Piotra Schaba jest poza kompetencjami ministra sprawiedliwości. Dla mnie to bardzo niekomfortowa sytuacja, ponieważ na końcu tej drogi jest sąd dyscyplinarny II instancji, który zapewne będzie musiał się wypowiedzieć co do tego, kto tym rzecznikiem dyscyplinarnym jest.
Natomiast pan sędzia Ulman nigdy nie przyszedł, nie pojawił się, nie chciał ze mną rozmawiać. Gdy zajdzie taka potrzeba, ujawnię całą naszą korespondencję. Warto dodać, że sędzia Ulman napisał, że nie będzie pracować w siedzibie Rady.
Czytaj więcej
Zgodziłem się zostać rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów, aby odpolitycznić to stanowisko. Nie dam...
Czy to znaczy, że gdyby rzecznik Ulman pojawił się osobiście w siedzibie KRS, to zostałoby mu udostępnione jakieś pomieszczenie do pracy i uzyskałby dostęp do akt dyscyplinarnych, czy i tak wymagałaby pani od niego np. przedstawienia podstawy prawnej dla swojego umocowania?
Przede wszystkim chciałabym z nim porozmawiać, bo ja ani nie gryzę, ani nie zabijam wzrokiem. Natomiast co do akt, to nie jestem dysponentem akt postępowań dyscyplinarnych. Posiedzenie KRS jest 26 sierpnia i w tej kwestii ostatecznie to Rada mogłaby zdecydować. A tak naprawdę ostateczną decyzję co do tego, czy on jest skutecznie powołanym rzecznikiem, czy nie, musiałaby podjąć pewnie Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego. To jest poważny problem prawny, bo jeżeli minister sprawiedliwości domniemał sobie kompetencje, to teoretycznie możemy mówić o tym, że akt odwołania rzecznika Schaba jest aktem nieistniejącym. Nie może być dwóch rzeczników.
Niemniej jednak nie chcę na ten temat rozmawiać z dziennikarzami, tylko z sędzią Ulmanem. Dla mnie normalne jest, że jeśli ktoś dostaje akt powołania, to przychodzi do miejsca pracy. A on po prostu nie przyszedł.