Przed kilkoma miesiącami rozważał pan odejście z zawodu sędziego, by nie być uwikłanym w walkę polityczną. A w lipcu został pan rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów, który z pewnością będzie prowadził sprawy z silnym politycznym tłem. Jak pan to wytłumaczy?
Dysonansu tu nie ma. Moje stanowisko, w którym rozważam odejście z zawodu, jest nadal aktualne. Zastanawiam się bowiem, w którym kierunku pójdzie wymiar sprawiedliwości i nasz kraj. Zobaczymy. Zgodziłem się jednak zostać rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów, aby odpolitycznić to stanowisko. Chciałbym, żeby w żadnym stopniu nie było ono związane z polityką. Jedyne, co mnie łączy z politykami, to powołanie przez ministra sprawiedliwości i w nowej funkcji także zamierzam działać z dala od polityki. Przed dekadą mało kto wiedział, kto jest rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów, bo rzecznika nie było w mediach i nie zajmował się politycznymi sprawami. Chciałbym wrócić do takiej sytuacji.