Komisja Europejska nałożyła na „X” 120 mln dolarów kary za złamanie obowiązującego od 2023 r. aktu o usługach cyfrowych (DSA). Między innymi za to, że platforma nie ujawnia, kto stoi za pojawiającymi się na niej reklamami. A niebieski znaczek „v”, oznaczający „konto zweryfikowane” wprowadza użytkowników w błąd, bo nie wiąże się z nim żadna weryfikacja tożsamości czy wiarygodności. Wystarczy wykupić odpowiednią subskrypcję, z czego chętnie korzystają operatorzy botów i farmy trolli.
Elon Musk, zamiast cieszyć się z łagodnego wymiaru kary, napisał na swoim profilu, że Unia Europejska powinna zostać „zniesiona”. A następnie, w geście cyfrowego suwerena – przekonanego, że to on powinien decydować o naszych sojuszach politycznych, uniach celnych i granicach wolności słowa na kilku kontynentach –– zablokował konto reklamowe KE.
Cenzura bez żadnego trybu
Ten karykaturalny gest powinien otrzeźwić tych, którzy – niosąc na sztandarze wolność słowa – atakują politykę Brukseli, jednocześnie broniąc amerykańskich korporacji. Bo fakty są takie, że od blisko dwóch dekad umacnia się władza technologicznych Big Techów, ale nie podąża za tym ich społeczna odpowiedzialność. Firmy decydujące o tym, co się wyświetli na ekranach telefonów milionów Europejczyków, nadal są słabiej regulowane niż portale newsowe. To od ich algorytmów zależy, co stanie się viralem, a co spadnie na dno feedu. Ręczne sterowanie zasięgami, tzw. shadow-banning (czyli ograniczanie zasięgów za pomocą algorytmu), blokowanie treści i kont – to są dziś realne zagrożenia dla wolności słowa w sieci.
Czytaj więcej
Przepisy dotyczące blokowania nielegalnych treści w ustawie wdrażającej DSA to nie cenzura, tylko...
W pierwszej połowie tego roku (danych za drugą połowę jeszcze nie mamy) „X” zaraportował ponad 10 mln przypadków blokowania treści lub kont, czyli ograniczenia wolności słowa. YouTube – ponad 20 mln, a TikTok – ponad 27 mln. Jak pokazał teatralny gest Elona Muska, nie zawsze jest to reakcja na naruszenie prawa lub regulaminu platformy. Zdarzają się błędy i decyzje zupełnie arbitralne. Dane publikowane przez Appeals Centre – pozasądowy organ rozstrzygania sporów, do którego trafiają skargi użytkowników z całej Europy – pokazują, że niesłuszne blokady wcale nie należą do rzadkości. Ok. 70 proc. skarg na zablokowanie treści, rozpatrzonych przez Appeals Centre, zakończyło się rekomendacją przywrócenia materiału. To, że w Europie pojawiły się takie niezależne organy rozstrzygania sporów i że mamy czytelne statystyki, to jedna z zasług DSA.