„Chcę, by było jasne: to jest ordynarna kradzież” – takim wpisem (i żądaniem usunięcia spornego fragmentu) swojemu oburzeniu w mediach społecznościowych dała wyraz Dorota Masłowska. A to w reakcji na opublikowany w sieci teledysk do piosenki młodej aktorki Heleny Englert, która pod pseudonimem HELA w swoim klipie do piosenki „Pani domu”, śpiewa o „kanapkach z hajsem”, które rozsławiła swego czasu sama pisarka. Ponad dekadę temu, jako Mister D., Masłowska do swojego „Hajsu” nagrała bowiem własny klip, w którym posłużyła się dokładnie tym samym zwrotem.
„Kanapki z hajsem”. Dorota Masłowska żąda usunięcia fragmentu z piosenki Heleny Englert. Prawnicy nie mają wątpliwości
W mediach społecznościowych wybuchła burzliwa dyskusja na temat granic korzystania z cudzej twórczości i rozważania dotyczące tego, czy nawet celowe użycie zbitki dwóch słów można w ogóle postrzegać jako bezprawne. Prawnicy, których poprosiliśmy o opinię, nie mają w tej sprawie żadnych wątpliwości.
– Prawo autorskie, co do zasady, nie chroni samych pomysłów ani krótkich, pojedynczych zwrotów, nawet jeżeli są one rozpoznawalne kulturowo – mówi adw. Mikołaj Chałas, partner w kancelarii Chałas i Wspólnicy. Jak podkreśla, „zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, powiedzenia – podobnie jak słowa, idiomy czy przysłowia – należą do domeny publicznej i każdy ma prawo do korzystania z nich”.
Czytaj więcej
Nie gniewaj się, Siekiero, ten tytuł jest naprawdę twój. A reszta moja albo i nie moja.
– Dlatego też, o ile nie ma wątpliwości, że utwory pani Heleny Englert oraz pani Doroty Masłowskiej – jako całość – podlegają ochronie prawnej, nie oznacza to automatycznie, że każdy ich element, w tym sama figura retoryczna w postaci „kanapek z hajsem”, może zostać uznany za utwór w rozumieniu prawa autorskiego – wyjaśnia adwokat.