Gorszy wniosek jest taki, że wskaźniki koniunktury konsumenckiej wciąż pozostają poniżej zera (a więc cały czas przeważają nastroje raczej pesymistyczne) i są wyraźnie niższe niż w latach 2018–2019. Ta większa ostrożność konsumentów niż przed pandemią może być wyzwaniem dla niektórych branż handlu (acz – powtórzmy – i tak obecne nastroje są bardzo dobre na tle ostatnich blisko sześciu lat). Z drugiej strony otwarte pozostaje pytanie, czy ujemne odczyty nastrojów konsumenckich, jako swego rodzaju „stabilizator” konsumpcji prywatnej, są rzeczywiście złą wiadomością z punktu widzenia równowag makroekonomicznych w gospodarce.
– Przed pandemią wzrost konsumpcji generował dodatkową presję popytową, a inflacja dochodziła do 5 proc. – zauważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Dziś wydaje się, że takiego ryzyka nie ma: dane o spożyciu prywatnym czy sprzedaży detalicznej są dobre, ale nie oszałamiające (wzrost konsumpcji prywatnej o 3,5 proc. r/r w trzecim kwartale wręcz rozczarował), a dynamika wynagrodzeń opada nie tylko w ujęciu nominalnym, ale także realnym.
Z ferowaniem ocen warto poczekać do kolejnych danych, ale grudniowe odczyty wyglądają też nieco tak – szczególnie w przypadku wskaźnika wyprzedzającego – jakby trend stopniowej poprawy nastrojów wyparowywał. Różnice są niewielkie, ale odczyty WWUK za listopad i grudzień są gorsze niż w poprzednich trzech miesiącach. Gdyby próbować nieco zniwelować miesięczną zmienność danych i wyliczyć średnią z ostatnich trzech odczytów, taki wskaźnik byłby najsłabszy od pięciu miesięcy.
„Silnik konsumpcyjny na wysokich obrotach”
Dobrze na tle ostatnich lat, ale bez nowych rekordów, wypadły w grudniu oceny bieżącej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego oraz ekonomicznej sytuacji kraju. Nieco pogorszyły się zaś względem listopada oczekiwania na przyszłość. Wszystko to jednak składa się na obraz konsumenta, który jest jednocześnie gotów zarówno na wydatki, jak i na oszczędzanie.
– To wymarzony scenariusz dla gospodarki na 2026 r. – silnik konsumpcyjny pracuje na wysokich obrotach, ale paliwem jest gotówka, a nie dług, przynajmniej w większości przypadków – komentuje Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan.