Komisja Europejska zapowiada likwidację zwolnienia celnego przesyłek o wartości do 150 euro, by powstrzymać napływ tanich towarów z Chin poprzez platformy takie jak Temu czy Shein. Jak w praktyce może wyglądać import takich przesyłek po zniesieniu tej ulgi?
Zasadniczo likwidacja zwolnienia oznacza, że od tych przesyłek ma być pobierane cło, które może zmniejszyć opłacalność ekonomiczną takiego importu. Dziś trudno takie przesyłki nawet kontrolować, bo ich ogromna liczba – w całej Europie jest to około 12 mln dziennie – sprawia, że ich obsługa celna jest czasochłonna i skomplikowana. W ubiegłym tygodniu rządy krajów członkowskich UE zatwierdziły propozycję Komisji Europejskiej, zgodnie z którą od 1 lipca 2026 r. obowiązywać będzie stała opłata celna w wysokości 3 euro od przesyłek o wartości poniżej 150 euro. Niektóre kraje, takie jak Francja, Belgia, Holandia i Rumunia, już od 1 stycznia 2026 r. zamierzają dodatkowo wprowadzić tzw. opłaty manipulacyjne na produkty importowane do Europy. Mają one na celu pokryć wzrastające koszty funkcjonowania organów celnych. Tego typu opłaty, aby spełnić swoją funkcję, powinny jednak zostać wprowadzone na terenie całej Unii Europejskiej. Może to jednak nastąpić dopiero w 2028 r., chyba że Komisji Europejskiej uda się to jeszcze przyspieszyć.
Czy rzeczywiście takie bariery powstrzymają napływ tanich produktów? Przecież rząd Chin i tak do nich sporo dopłaca, a więc pewnie może dopłacić kolejne kilka euro do towaru wartego kilkadziesiąt euro. Może dopłacić także do cła.
To oczywiście mogą być niewystarczające środki, ale organizacje konsumenckie, które zrzesza BEUC, popierają te propozycje. Napływ dotowanych produktów, które w dodatku często nie spełniają norm jakości i bezpieczeństwa, poważnie zagraża europejskim producentom. Ceny detaliczne legalnych produktów z Europy są wyższe od tych chińskich między innymi dlatego, że aż 40-50 proc. tej ceny tworzą koszty zgodności z różnymi przepisami zapewniającymi właśnie bezpieczeństwo i jakość tych produktów, a także zgodność z prawem autorskim i innymi wymogami. Niemniej jednak trzeba te pierwsze kroki zrobić.
Czytaj więcej
W 2026 r. zniknie zwolnienie z cła dla małych przesyłek. Ma to powstrzymać import tanich towarów...
Pani organizacja proponuje też w dłuższej perspektywie przeniesienie do Komisji Europejskiej części uprawnień co do postępowań w sprawach o naruszenie praw konsumenckich. Czyżby działania takich krajowych organów jak polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów były zbyt słabe?
Akurat polski UOKiK może się pochwalić dużą aktywnością i skutecznością na tym polu, ale w innych krajach różnie to bywa. Dziś istnieje już rozporządzenie 2017/2394 zwane w skrócie CPC – Consumer Protection Cooperation, czyli o współpracy krajowych organów w sprawach ochrony konsumenta. Jednak ta regulacja daje tylko ograniczone możliwości działania na szczeblu ogólnounijnym. Komisja Europejska może na tej podstawie koordynować wymianę informacji pomiędzy krajowymi organami, wspierać zbieranie przez nie dowodów i formułować stanowisko w danej sprawie. Najczęściej kończy się to jedynie wezwaniem danej firmy do zobowiązania, by ta zaprzestała wprowadzania konsumentów w błąd czy też innych szkodliwych praktyk.
A jeśli taka firma nie posłucha wezwania?
Wtedy krajowe organy mogą nałożyć kary. To jednak bywa nieskuteczne, gdy dotyczy wielkich korporacji, sprzedających swoje produkty czy usługi w całej Unii. Klasyczny przykład to znana szeroko DieselGate, czyli sprawa koncernu Volkswagen, fałszującego wyniki pomiarów spalin. Kary zostały nałożone przez krajowe organy ochrony konsumentów tylko w trzech krajach: w Holandii, w Polsce i we Włoszech. Takie kary były mało skuteczne i raczej nie spełniły roli odstraszającej ani powstrzymującej innych przed podobnymi praktykami. Przypadek chińskich platform też dotyczy podmiotów działających w całej Unii. Dlatego właśnie ściganie i karanie takich naruszeń prawa konsumenckiego powinno się odbywać przez organ mający zasięg działania na terenie całej UE. Obecnie przygotowywana jest reforma rozporządzenia CPC, która najprawdopodobniej nada takie uprawnienia Komisji Europejskiej.