Zdarza się, że zainwestowany przez wspólników kapitał i czas nie przynoszą zysków. Bywa nawet, że są źródłem strat. Nikt już nie marzy wówczas o dywidendach, choćby miały być one skromne. Zwykle stan taki albo rodzi, albo pogłębia konflikt między wspólnikami. Nakręca się spirala wzajemnych pretensji, które nigdy nie są dobrymi doradcami. Wzajemna nieufność powoduje straty, a one rujnują zaufanie wspólników wobec siebie. Sytuacja jest bez wyjścia. W takich przypadkach trudno też liczyć na sąd. Zgodnie z kodeksem spółek handlowych i w myśl orzecznictwa, dopóki firma prowadzi bieżącą działalność gospodarczą, nawet gdy przynosi ona straty, to konflikt między wspólnikami nie może stanowić samoistnego powodu rozwiązania spółki. Także uzyskiwanie ujemnego wyniku finansowego nie oznacza automatycznie przyjęcia stanowiska, że spółka nie osiąga celu swojej działalności. Jest to istotna teza, bo sąd może rozwiązać spółkę, gdy nie osiąga ona celu swojego działania.

Dlatego też przedsiębiorcy, biznesmeni i menedżerowie a także tak zwani zwykli ludzie, zanim zainwestują dorobek swojego życia w ponętne przedsięwzięcie gospodarcze powinni dziesięć razy przemyśleć planowaną inwestycję. Czasami może ona oznaczać po prostu zamrożenie gotówki, czy czasowe wyzbycie się możliwości korzystania z nieruchomości. Jest pewne, że takich stanów należy unikać, zwłaszcza gdy... ma się dzieci na utrzymaniu.

Więcej o powodach rozwiązania biznesu na wniosek mniejszościowych udziałowców w tekście Mateusza Adamskiego Co może być powodem końca spółki".