Prezes KCI Piotr Łysek: Powraca wiara w państwo prawa

Gdyby nie nagłośnienie sprawy przez Grzegorza Hajdarowicza, komornik, działając na rzecz CNT, mógłby zlicytować majątek spółki, w tym i „Rzeczpospolitą" – mówi prezes KCI Piotr Łysek.

Aktualizacja: 26.07.2021 06:40 Publikacja: 25.07.2021 20:36

Piotr Łysek, prezes KCI, spółki kontrolującej Gremi Media, wydawcę "Rzeczpospolitej" i "Parkietu"

Piotr Łysek, prezes KCI, spółki kontrolującej Gremi Media, wydawcę "Rzeczpospolitej" i "Parkietu"

Foto: fot. Robert Gardziński / Fotorzepa

Co w sytuacji spółki zmieniło orzeczenie sądu, który uchylił nakaz zamrażający sporne 5,4 mln zł?

Sąd Okręgowy w Krakowie swoim nieprawomocnym postanowieniem z 7 lipca, w którym uchylił nakaz zapłaty opiewający na nienależną kwotę, jakiej zażądało CNT, przywrócił prawidłowy porządek rzeczy. Potwierdził procesowo rzecz – jak się wydaje oczywistą – że nie można żądać dwa razy zapłaty tej samej kwoty z tego samego tytułu. Dla mnie, mimo siedmiu miesięcy czekania na ten werdykt, przywrócił on wiarę w państwo prawa.

Czytaj też:

Piotr Łysek: Partnerom zapala się czerwona lampka

Czy to kończy kwestię działań komornika w tym sporze?

Decyzja sądu uchyliła podstawę prawną dla ewentualnych działań komorniczych. Oczywiście, spółka CNT kontrolowana przez pana Jakubasa może nadal próbować udowadniać swe pozbawione podstaw twierdzenia, ale na dziś sprawa usiłowania przejęcia całego majątku należącego do KCI o wartości ponad 300 mln zł, by zabezpieczyć nieistniejące roszczenie na 5,4 mln, dobiega końca w tym odcinku. Nadal trwa sprawa, określmy ją jako główna, w sądzie w Katowicach. KCI udowadnia w niej bezprawność roszczenia CNT, które legło u podstaw złożenia przez CNT pozwu o wydanie nakazu zapłaty i żądania po raz drugi 5,4 mln zł, które KCI już raz wpłaciło. Nie trzeba kończyć prawa, by rozumieć, że tak nie można. W swej długoletniej praktyce biznesowej pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją. Można oczywiście różnie oceniać jakieś sytuacje, dochodzić w sądzie swoich praw. Ale pomijać fakt zapłaty przez KCI na rzecz CNT kwoty 5,4 mln przed Sądem w Krakowie, by uzyskać zabezpieczenie nieistniejących roszczeń, a następnie za pomocą wydanego przez sąd nakazu zająć i próbować przejąć cały majątek spółki, wielokrotnie przewyższający wartość roszczenia, by zabezpieczyć kwotę będącą małym ułamkiem spornej wartości, to rzecz niesłychana. KCI, mimo braku zgody na stawiane przez CNT zarzuty naruszenia warunków umowy łączącej nas z CNT ws. nieruchomości przy ul. Wrocławskiej w Krakowie, uiściło na rzecz CNT kwotę 5,4 mln złotych, a następnie skierowało sprawę do sądu w Katowicach, żądając zwrotu tej kwoty. Uważamy, że ona nigdy się CNT nie należała. Tak się prowadzi normalny i etyczny biznes i tak się postępuje w ramach relacji z kontrahentami – lojalnie.

Czy krakowskie orzeczenie rzutuje na proces KCI z CNT przed sądem w Katowicach?

Formalnie to dwa odrębne postępowania, ale de facto dotyczą tego samego, co potwierdził Sąd Okręgowy w Krakowie w postanowieniu z 7 lipca: czy CNT należy się kwota 5,4 mln zł. Dlatego w raporcie giełdowym CNT opisała swe starania w ramach krakowskiej sprawy „o zabezpieczenie" i stwierdziła, że złożyła swój wniosek w związku z toczącą się sprawą w Katowicach, tak „na wszelki wypadek". Czytaj: jeśli mieliby przegrać w Katowicach, to będą chociaż mieć nasze pieniądze i być może uda im się uzyskać korzystne dla siebie orzeczenie w Krakowie. To jawna kpina z prawa i z sądów. Pomijam, że po ewentualnej przegranej sprawie w Katowicach i rozstrzygnięciu, że kwota 5,4 mln złotych CNT się nigdy nie należała. Sąd ten wypłaciłby na rzecz KCI kwotę znajdująca się obecnie na rachunku depozytowym jako zabezpieczenie powództwa wniesionego przez KCI.

Zbigniew Jakubas w wywiadzie dla Wirtualnych Mediów wskazuje, że w ubiegłym tygodniu sąd odwoławczy w Krakowie oddalił wniosek KCI o ograniczenie zabezpieczenia wynikającego z nakazu zapłaty uzyskanego przez CNT.

Rozpowszechnianie tej informacji jako swoistego sukcesu procesowego CNT czy rzekomego potwierdzenia bezzasadności twierdzeń i racji KCI to nadużycie i próba wprowadzenia opinii publicznej w błąd. Oczywiście, sąd oddalił ten wniosek KCI, ponieważ uznał, że skoro sam nakaz został uchylony postanowieniem z dnia 7 lipca, to nakaz ten został już wyeliminowany z obrotu i nie ma sensu, a nawet nie można ograniczyć jego zastosowania jako tytułu zabezpieczenia. Innymi słowy w ocenie sądu nie można ograniczyć zakresu zastosowania czegoś, czego nie ma.

CNT twierdzi, że sprawa z KCI to zwykły spór przedsiębiorców i nie ma tu podtekstu w postaci próby przejęcia spółki wydającej „Rzeczpospolitą". Rzeczywiście tak jest?

Roszczenie leżące u postaw wniosku CNT do sądu o zabezpieczenie, choć nie miało podstaw prawnych, dotyczyło kwoty 5,4 mln zł. Komornik, działający na wniosek wierzyciela, czyli spółki CNT, zabezpieczył w grudniu 2020 r. cały majątek KCI o wartości ponad 300 mln złotych. Jego głównym elementem składowym był i jest nadal pakiet akcji dających pełną kontrolę nad „Rzeczpospolitą". 5,4 mln zł rzekomych roszczeń CNT i ponad 300 mln zł majątku KCI. Gdyby nie nagłośnienie sprawy przez Grzegorza Hajdarowicza, głównego właściciela KCI, i gdyby nie natychmiastowe prawne działania obronne podjęte przez KCI i jej pełnomocników, krótko po Nowym Roku 2021 komornik mógłby podjąć działania polegające na sprzedaży na licytacji tego majątku.

Druga strona mówi, że to niemożliwe.

Niemożliwe? Proszę poczytać o bezprawnych licytacjach komorniczych, w których ludzie tracili majątek życia za „czapkę gruszek", by pokryć małe kwoty. Trzeba też widzieć dynamikę zdarzeń. Trudno przejść do porządku dziennego nad tym, że w 2019 r. KCI płaci 5,4 mln zł, a tuż przed Bożym Narodzeniem 2020 r. ma nad sobą komornika, który ponownie chce zająć tę kwotę na podstawie uzyskanego przez CNT nakazu zapłaty. Ktoś powie – odpowiedzialność Skarbu Państwa. Być może, ale po latach procesów i milionach kosztów.

KCI faktycznie sprzedała CNT nieruchomość z wadą prawną i dlatego musiała zapłacić owe 5,4 mln zł i próbowała przymusić CNT do zwrotu tej kwoty?

Tego dotyczy spór przed sądem w Katowicach. Zresztą ta sprawa mogła już zostać rozstrzygnięta. Dwa lata temu toczyły się przed Sądem Okręgowym w Krakowie kolejne postępowania. Od początku chcieliśmy, żeby niezależny sąd rozstrzygnął ten problem prawny. Tyle że CNT wymusiło na nas zrzeczenie się wszelkich roszczeń wobec CNT dotyczących zapłaconej na rzecz gminy Kraków opłaty – kwoty 5,4 mln PLN. To nie jest miejsce, żeby przedstawiać argumentację prawną, która jest znana CNT. Nie było żadnej złej woli czy działań lub zaniechań po stronie KCI, dających powód do kwestionowania zawartej umowy i żądania odszkodowań czy kar umownych. Wystąpienie przez Skarb Państwa z bezzasadnym powództwem obejmującym żądanie rozwiązania prawa użytkowania wieczystego nieruchomości z uwagi na działania CNT nie stanowiło i nie stanowi wady prawnej w rozumieniu kodeksu cywilnego. Ta argumentacja służyła CNT wyłącznie do tego, by złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny sprzedaży nieruchomości i wystąpić przeciw KCI z pozwem o wydanie pierwszego nakazu zapłaty. Tę kwestię rozstrzygnie sąd w Katowicach. Jesteśmy pewni swoich racji.

Druga strona zarzuca KCI, że podstępem doprowadziła do tego, że CNT musiała wpłacić kwotę 5,4 mln PLN na depozyt.

Bądźmy poważni. O żadnym podstępie nie może być mowy. W pozwie złożonym w Katowicach o zwrot kwoty 5,4 mln zł rzeczywiście jest wniosek o udzielenie zabezpieczenia roszczenia KCI o zapłatę. I sąd w Katowicach go uwzględnił. Na jego podstawie KCI mogło dokonać wpisu hipotek przymusowych na nieruchomościach CNT. KCI musiała uzyskać zabezpieczenie, bo z uwagi na czas trwania postępowania mogłoby się okazać, że w momencie prawomocnego wygrania sporu przez KCI, CNT jako spółka celowa zrealizowałaby inwestycję budowlaną, sprzedała wszystkie należące do niej mieszkania i nie miała majątku, aby zapłacić KCI kwotę 5,4 mln zł. KCI wybrała sposób zabezpieczenia w postaci hipotek przymusowych, aby z jednej strony zabezpieczyć możliwość wykonania przez KCI przyszłego orzeczenia zasądzającego kwotę 5,4 mln zł na rzecz KCI, a z drugiej, aby jak najmniej ingerować w bieżące działania biznesowe CNT. Zajęcie bowiem 5,4 mln zł na rachunku bankowym CNT mogłoby wpłynąć negatywnie na jej płynność finansową zwłaszcza w kontekście prowadzonej inwestycji, rozliczania kontraktów budowlanych, etc. CNT uznało jednak, że z jej punktu widzenia lepiej jest złożyć 5,4 mln zł do depozytu i w taki sposób uzyskać zwolnienie hipotek. CNT sama i dobrowolnie postanowiła wpłacić sporną kwotę do depozytu. Wówczas KCI cofnęła wnioski o wpis hipotek na nieruchomościach CNT. Trudno więc zarzucać nam podstęp. Zresztą to zabezpieczenie było badane przez sąd odwoławczy, który przyznał rację KCI i nie uwzględnił zażalenia CNT. CNT wniosła o uchylenie tego zabezpieczenia – i sądy obu instancji wniosek oddaliły. To chyba wszystko wyjaśnia.

Co w sytuacji spółki zmieniło orzeczenie sądu, który uchylił nakaz zamrażający sporne 5,4 mln zł?

Sąd Okręgowy w Krakowie swoim nieprawomocnym postanowieniem z 7 lipca, w którym uchylił nakaz zapłaty opiewający na nienależną kwotę, jakiej zażądało CNT, przywrócił prawidłowy porządek rzeczy. Potwierdził procesowo rzecz – jak się wydaje oczywistą – że nie można żądać dwa razy zapłaty tej samej kwoty z tego samego tytułu. Dla mnie, mimo siedmiu miesięcy czekania na ten werdykt, przywrócił on wiarę w państwo prawa.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?