Taki wniosek płynie z prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi, który przyznał pracownicy cukierni ponad 34 tysiące złotych za przepracowane przez nią ponadwymiarowe i ponadliczbowe godziny. Zatrudniona początkowo na pół etatu, później w pełnym wymiarze kobieta w rzeczywistości spędzała w pracy po dziesięć godzin każdego dnia roboczego, a kilka też w soboty.
Zgodnie ze stosowaną praktyką pracownicy innych miejsc należących do prowadzących cukiernię zastępowali ją jedynie w wyjątkowych sytuacjach, a kiedy pracownica szła na urlop, sama musiała zadbać o taką zamianę. To ona najczęściej widywana była też przez klientów. W zakładzie nie obowiązywała lista obecności, a zatrudniona miała klucze, którymi otwierała i zamykała lokal. Sama też wypłacała sobie wynagrodzenie, pobierając tygodniówki z kasy, a następnie rozliczając się z tego, wraz z rachunkiem z raportu fiskalnego.
Czytaj więcej
Mimo nieprowadzenia ewidencji czasu pracy lub jej nierzetelności, pracownikowi przysługuje wynagrodzenie, jeżeli przy pomocy innych dowodów wykaże fakt przepracowania określonej liczby godzin, w tym godzin nadliczbowych.
Ostatecznie wypowiedziała umowę o pracę, a swoją decyzję uzasadniła jej nadmiarem. Domagała się również wypłacenia pieniędzy za godziny przepracowane ponad ustalony dla niej wymiar.
Sprawa trafiła na wokandę, a rozpatrując ją, Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia przypomniał, że ewidencjonowanie czasu pracy pracowników jest zasadniczym, przewidzianym w kodeksie obowiązkiem pracodawcy. Na jego rejestracji opiera się prawidłowe wyliczenie wysokości wynagrodzenia; w ramach ewidencji wykazuje się, czy podwładny pracował na przykład w niedziele, święta i dodatkowe dni wolne, w porze nocnej i w ramach dyżurów, a także odnotowuje się nieusprawiedliwione nieobecności.