Roman Giertych nazwał sędziego Arkadiusza Cichockiego sygnalistą. Czy słusznie osoby zgłaszające naruszenia prawa możemy nazywać sygnalistami, skoro ustawa o ochronie sygnalistów wejdzie w życie 25 września?
Ustawa o ochronie sygnalistów koresponduje z dyrektywą, której wdrożenie do porządku prawnego w Polsce jak wiemy było mocno opóźnione i dlatego w mojej ocenie, jeżeli ktoś już teraz dokonuje publicznego ujawnienia naruszeń prawa, mieszczących się w zakresie dyrektywy, to nie ma przeciwwskazań, aby nazywać go sygnalistą. Od dawna przecież, i to jeszcze długo zanim na poziomie Unii Europejskiej rozpoczęto prace nad dyrektywą o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa, w wielu firmach funkcjonały systemy do zgłaszania różnorakich naruszeń i posługiwano się określeniami „whistleblowing”, „whistleblower”. Posługiwanie się zatem określeniem sygnalista nie zaczęło się od dyrektywy. Czym innym jest korzystanie z „dobrodziejstw” ustawy w postaci chociażby prawa do odszkodowania w przypadku doświadczenia działań odwetowych.