Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił skargę kasacyjną podatnika, który spierał się z fiskusem o skutki sprzedaży mieszkania spadkowego.
Sytuacja w jakiej znalazł się podatnik nie była typowa. Po zmarłej w kwietniu 2015 r. matce odziedziczył udział w połowie mieszkania spółdzielczego i przynależnego do niego miejsca postojowego. Szkopuł w tym, że prawie od razu musiał jej sprzedać. Spadkodawczyni przed śmiercią podpisała bowiem umowę przedwstępną sprzedaży w formie aktu notarialnego. Dostała sporą zaliczkę, a umowa właściwa miała być sfinalizowana przed upływem 5 lat licząc od końca roku nabycia. Ponieważ w takim przypadku w grę wchodzi PIT od sprzedaży, zmarła musiałaby rozliczyć się z fiskusem.
Kiedy podatek od sprzedaży mieszkania
Podatek musiał też rozliczyć spadkobierca. A fiskus uznał, że powinien zapłacić blisko 90 tys. zł. Do wyliczenia przyjął bowiem przypadającą na podatnika część zysku ze sprzedaży mieszkania bez żadnych kosztów. Przede wszystkim dlatego, że w przypadku sprzedaży nieruchomości nabytej w spadku nie ma kosztu w postaci ceny nabycia.
Spadkobierca nie zgadzał się z taką interpretacja ówczesnych przepisów. Jego zdaniem kosztem uzyskania przychodu z odpłatnego zbycia nieruchomości nabytej w spadku powinna być również wartość nieruchomości z dnia nabycia, ewentualnie przychód ten powinien być zwolniony z PIT.
Fiskus był nieugięty. Tłumaczył, że art. 22 ust. 6d ustawy o PIT w brzmieniu obowiązującym w 2015 r., nie dawał możliwości zaliczenia do kosztów przy zbyciu nieruchomości innego rodzaju wydatków niż w nim wymienione. Wówczas wartość rynkowa lub wartość nieruchomości przyjęta do opodatkowania podatkiem od spadków i darowizn nie mogła być uznana jako koszt obniżający podstawę opodatkowania przychodu ze sprzedaży udziału w nieruchomości.