Reklama

1 godz. 1 min. 28 sek.

„Rzecz o geopolityce”: Sojusz Chin i Rosji. Operacja USA na Karaibach

Gośćmi dwudziestego drugiego odcinka programu „Rzecz o geopolityce” Mateusza Grzeszczuka byli prof. Michał Lubina z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Tomasz Surdel, były korespondent polskich mediów w krajach Ameryki Łacińskiej.

Publikacja: 06.12.2025 20:00

W pierwszej części odcinka rozmawiamy o relacjach chińsko-rosyjskich, ich strategicznym znaczeniu, rosnącej współzależności oraz o tym, jak ten duet wpływa na globalny układ sił. W drugiej części zastanawiamy się, czy Donald Trump może zdecydować się na uderzenie na Wenezuelę oraz analizujemy jego zapowiadaną wojnę z kartelami narkotykowymi na Karaibach.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Podcast „Rzecz o geopolityce”: Chińska inwigilacja rośnie. Geopolityka technologii i Arktyka

Relacje chińsko-rosyjskie

Jak podkreśla prof. Michał Lubina, weszły dziś w etap bezprecedensowej bliskości, której nie da się porównać z żadnym innym momentem w historii obu państw. Choć wiele mówi się o „chińskim planie pokojowym”, ekspert zaznacza, że „tak zwany plan chiński jest niczym innym jak zbiorem haseł i sloganów… zbiorem pobożnych życzeń”, podobnie jak propozycje formułowane przez administrację Donalda Trumpa. Kluczowe jest jednak to, że Pekin nie ma najmniejszego interesu w osłabianiu Rosji, wręcz przeciwnie. Lubina tłumaczy, że Rosja pełni dla Chin kilka fundamentalnych funkcji: „Zapewnia bezpieczeństwo północy, gdyby nie dobre relacje z Rosją, Chiny miałyby problem północnej granicy”. Rosja jest także niezastąpionym partnerem w budowie nowego porządku międzynarodowego, drugą, choć „młodszą”, stroną osi, która ma pomóc Pekinowi przetrwać nieuchronną, w oczach chińskich elit, konfrontację ze Stanami Zjednoczonymi.

Czytaj więcej

Dr Jakub Benedyczak: To nie jest straszenie, Rosja już przystąpiła do ataku na Europę

„Nigdy w historii relacje rosyjsko-chińskie nie były tak bliskie” – podkreśla ekspert. Co więcej, asymetria jest dla Rosji trudna, ale możliwa do zaakceptowania: to pozycja „drugiego po Bogu”, niższa, ale honorowa, porównywana do roli elitarnych formacji w dawnym Imperium Osmańskim. Lubina wyjaśnia też, dlaczego Chiny nie chcą „zgnieść” Rosji: „Chińczycy byliby szaleni, gdyby chcieli tego niedźwiedzia rosyjskiego teraz zgruchotać”, bo ich realnym przeciwnikiem pozostają Stany Zjednoczone, jedyny rywal, który może zatrzymać chiński marsz po globalną dominację. W tym układzie Pekin potrzebuje Moskwy nie jako silnego partnera, lecz jako lojalnego i przewidywalnego towarzysza w nadchodzącym strategicznym starciu o kształt świata.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Iwan Krastew: Dla Donalda Trumpa Wenezuela jest ważniejsza od Ukrainy

Operacja USA na Karaibach

Ostatnie napięcia wokół możliwej interwencji USA w Wenezueli coraz wyraźniej uwidaczniają rozdźwięk między publiczną narracją obu stron a rzeczywistą dynamiką wydarzeń. Choć Nicolás Maduro – jak relacjonuje Tomasz Surdel – „przegrał zeszłoroczne wybory prezydenckie i jest de facto prezydentem”, wciąż próbuje budować obraz władzy pewnej siebie, „pokazując, jak tańczy i spotyka się z ludźmi”, podczas gdy za kulisami „cała wierchuszka reżimowa nocuje prawie każdej nocy w innym miejscu”, często w szpitalach, licząc, że „Amerykanie jednak nie zdecydują się na zbombardowanie” takich obiektów.

Surdel podkreśla, że choć Trump głośno deklaruje, iż „wszystkie opcje są na stole”, to z militarnego punktu widzenia pełnoskalowa interwencja jest mało realna, zwłaszcza że „większość wyborców republikańskich jest przeciwna” wejściu lądowemu. Bardziej prawdopodobne, jak ocenia, są „chirurgiczne uderzenia na cele związane stricte z produkcją i przemytem narkotyków”, choć i ta narracja bywa naciągana, bo, jak zauważa Surdel, „to nie kokaina zabija Amerykanów, tylko fentanyl”, a ten „ani nie powstaje w Wenezueli, ani przez Wenezuelę nie przejeżdża”.

Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama