Firmy, które organizują wyjazdowe szkolenia, muszą liczyć się z zainteresowaniem skarbówki. Urzędnicy sprawdzą, co się na nich działo.
– Szkolenia dla klientów to normalne, biznesowe działanie. Firmy mają jednak duże problemy z ich rozliczaniem. Przepisy są niejasne, a fiskus podejrzliwie przygląda się wyjazdom, zwłaszcza w dalekie, egzotyczne miejsca – mówi Radosław Żuk, doradca podatkowy, prezes kancelarii ADN Podatki.
Stolica luksusu...
Przekonała się o tym spółka, która jest producentem dekoracyjnych akcesoriów meblowych i budowlanych. Zorganizowała wyjazd do Dubaju i Singapuru. Kosztował ponad 100 tys. zł. Spółka zaprosiła wybranych klientów, dla których przeprowadziła szkolenie produktowe. Zaprezentowano na nim wybrane wyroby oraz przekazano szczegółowe informacje o nowościach.
Spółka podkreśliła, że szkolenie zaowocowało podpisaniem umowy z jednym z kontrahentów. Fiskusa jednak to nie przekonało. Jego zdaniem wydatki na organizację wyjazdu są kosztami reprezentacji, których nie można odliczyć od przychodu. Dominującym celem imprezy było bowiem zbudowanie pozytywnych relacji z odbiorcami swoich towarów i wykreowanie pozytywnego wizerunku firmy.
Zdaniem skarbówki trudno uznać, że zasadniczym celem wyjazdu było szkolenie, skoro uczestnicy przemieszczali się z Dubaju do Singapuru (osiem godzin lotu), a program był ułożony tak, aby zapewnić im możliwość zobaczenia wszystkich tamtejszych atrakcji.