Polskie prawo podatkowe jest zawiłe, niejasne i pełne pułapek. A problemy z jego stosowaniem mają nie tylko podatnicy, którzy masowo występują o oficjalną wykładnię przepisów, ale i sami urzędnicy skarbówki, bo wiele z ich interpretacji jest uchylanych. Niestety, nawet wtedy nie potrafią się przyznać do błędu i robią wszystko, by częściowo jego skutkami obciążyć podatnika. Przykładem takiego podejścia jest sprawa, którą przesądził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie.
Czytaj więcej
Firmy miały duże problemy z nowymi oznaczeniami w VAT. Fiskus zapowiada łagodne traktowanie.
Chodziło o oprocentowanie od nadpłaty PIT za 2015 r. związanej ze zbyciem papierów wartościowych. Od początku podatnik był przekonany, że dochód rezydenta duńskiego ze sprzedaży udziałów w polskich spółkach jest zwolniony z PIT. Z ostrożności postanowił jednak wystąpić o potwierdzenie tego w interpretacji. Gdy fiskus odmówił mu zwolnienia, podatek uregulował. Ale interpretację zaskarżył i ostatecznie to jemu rację przyznał Naczelny Sąd Administracyjny.
Logika skarbówki
Fiskus musiał w interpretacji potwierdzić prawo do zwolnienia i wydawało się, że sprawa jest jasna. Podatnik miał czarno na białym, że podatek zapłacił niesłusznie, więc skorygował swoje wcześniejsze rozliczenie i zażądał zwrotu nadpłaty z odsetkami. I urzędnicy podatek oddali, lecz bez oprocentowania. Wyjaśnili, że interpretacja to nie decyzja. Ponadto podatnik przecież nie musiał się do niej stosować. I choć przyznali, że zastosowanie się do oficjalnej wykładni szkodzić mu nie może, to odsetek do tej kategorii nie zaliczyli.
Urzędnicy przekonywali, że katalog przypadków, gdy podatnikowi należy się oprocentowanie nadpłaty, jest zamknięty, a nie ma w nim skutków zastosowania się do błędnej interpretacji. W konsekwencji stwierdzili, że nadpłata, która powstała w efekcie zmiany lub uchylenia interpretacji podatkowej, nie nakłada na fiskusa obowiązku naliczenia odsetek od dnia nienależnej zapłaty podatku.