Dorosły już syn pozwał ojca za to, że ten przez 10 lat znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie. W pozwie żądał zadośćuczynienia za krzywdy, głównie psychiczne. W 2018 r. Sąd Rejonowy uwzględnił pozew i zasądził dla syna 20 tys. zł od ojca.
Nie musi być śladów na ciele, cierpienie wystarczy
Sąd ustalił, że w latach 2000-2010 ojciec m.in. groził dziecku pobiciem i uszkodzeniem ciała, wyzywał i stosował przemoc fizyczną. W wyroku sąd wskazał na konsekwencje przemocy rodzica.
- Niekoniecznie muszą się one przejawiać w jakieś chorobie. Chodzi o sam fakt i powstanie cierpienia – podkreślił sąd I instancji.
Wziął pod uwagę fakt, że we wcześniejszym procesie karnym ojciec został skazany za znęcanie się potomkiem na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz oddany pod dozór kuratora. Zobowiązano go też do opuszczenia lokalu zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonym oraz do powstrzymania się w okresie próby od nadużywania alkoholu. Ojcu zezwolono na kontakty z małoletnim wówczas synem tylko wtedy, gdy będzie je inicjował syn.
Ojciec odwołał się od wyroku sądu cywilnego w sprawie o zadośćuczynienie i wygrał. Sąd Okręgowy uznał, że powództwo syna jest tylko odwetem, zemstą na ojcu. Z akt wynika, że źródłem częstych konfliktów między ojcem a synem było „prowokacyjne zachowanie się i demonstrowanie oporu" przez syna. Zdaniem Sądu Odwoławczego, w takiej sytuacji niewystarczające jest stwierdzenie, że pozwany dopuścił się gróźb, pobicia i uszkodzenia ciała oraz wyzwisk. Nie zostało zaś udowodnione, że ojciec bił syna paskiem za przewinienia, ponieważ pozwany został skazany za grożenie pobiciem, a nie za konkretne czyny pobicia.