Sąd: opieszałość w diagnostyce i odległy termin operacji uzasadniają przyznanie pacjentowi zadośćuczynienia

Zwłoka w diagnostyce i odległy termin operacji mogą być podstawą do przyznania pacjentowi zadośćuczynienia od lecznicy.

Aktualizacja: 04.09.2016 11:02 Publikacja: 04.09.2016 10:20

Sąd: opieszałość w diagnostyce i odległy termin operacji uzasadniają przyznanie pacjentowi zadośćuczynienia

Foto: 123RF

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 20 czerwca 2016 r. (sygn. akt I ACa 503/15).

W pozwie przeciwko szpitalowi Irena T. wskazywała, że wadliwe działania zatrudnionego tam lekarza spowodowały zwłokę w diagnostyce i przeprowadzeniu u niej operacji onkologicznej piersi. Była planowana jako zabieg o charakterze oszczędzającym, a zakończyła się usunięciem całej piersi i znacznej części pachy. Wyznaczenie terminu operacji niemalże pół roku od zakończenia diagnostyki wywołało u powódki szereg cierpień psychicznych. Żądała zapłaty 95 tys. zł z odsetkami.

O sześć tygodni za długo

W listopadzie 2009 r. w trakcie profilaktycznej mammografii u Ireny T. wykryto podejrzaną zmianę, wymagającą dalszej diagnostyki. Lekarz zalecił badanie USG, które wykonano pod koniec stycznia 2010 r. Wykazało guzki o cechach zmian złośliwych w prawej piersi, bez powiększenia węzłów chłonnych. Kilka dni później lekarz z Poradni pozwanego Szpitala zlecił wykonanie biopsji cienkoigłowej. Termin wyznaczono na 16 lutego 2010 r. Badanie wykazało istnienie podejrzanych komórek, prawdopodobnie rakowych. Irena T. dostała skierowanie na konsultację onkologiczną, a 9 marca 2010 r. na kolejne badanie - biopsję gruboigłową. Wykonano ją dopiero 21 kwietnia 2010 r. W wyniku tego badania u pacjentki rozpoznano nowotwór inwazyjny prawej piersi. Wynik badania histopatologicznego Irena T. odebrała 13 maja 2010 r., wraz ze skierowaniem do ośrodka onkologicznego. Cztery dni później kobieta została zakwalifikowana  do leczenia operacyjnego o charakterze oszczędzającym tj. wycięte miały być same zmiany nowotworowe, bez amputacji całej piersi. Zaproponowano termin operacji w październiku 2010 r., jednak Irena T., świadoma konieczności pilnego działania, znalazła inny szpital, w którym operację wykonano 21 czerwca 2010 r. Niestety, w trakcie zabiegu okazało się, że nowotwór był już zbyt duży i dał przerzuty do węzłów chłonnych. Trzeba było amputować całą pierś i węzły chłonne dołu pachowego. Po operacji pacjentkę poddano chemioterapii i radioterapii, których powikłaniem był odczyn popromienny w miejscu wycięcia guza - obrzęki i przykurcze tej okolicy oraz upośledzenie ruchomości prawej ręki.

W ocenie Sądu I instancji nie było jednak związku przyczynowego pomiędzy sposobem i czasem trwania procedur diagnostycznych przeprowadzonych i zalecanych przez lekarza poradni przyszpitalnej a koniecznością przeprowadzenia u Ireny T. amputacji całej prawej piersi oraz węzłów chłonnych. Jak zeznał lekarz z Poradni, pacjentka sama nie wyraziła zgody na zaproponowany jej termin biopsji gruboigłowej w lutym 2010, argumentując to obowiązkami zawodowymi i potrzebą utrzymania syna na studiach. Oświadczyła, że zgłosi się na biopsję w dogodnym dla niej terminie.

Sąd Apelacyjny w Katowicach, do którego Irena T. zaskarżyła wyrok,  nie dał wiary twierdzeniom lekarza, iż to pacjentka sama odwlekała termin biopsji. Po pierwsze lekarz nie odnotował tego w dokumentacji, co powinien był uczynić. Po drugie zasady doświadczenia życiowego wskazują, że niemożliwym wydaje się, by powódka – sama będąca lekarzem – zlekceważyła konieczność szybkiego wykonania badania po wykryciu symptomów tak groźnej choroby jaką jest rak. W ocenie Sądu Apelacyjnego niewątpliwie doszło do przewlekłości w diagnostyce. Jednak powódka nie zdołała wykazać, że było to przyczyną przeprowadzenia radykalnej operacji. Biegły powołany przez Sąd I instancji stwierdził bowiem, że nie można przyjąć z wykluczeniem innych możliwości, że bez przedłużonego oczekiwania zabieg ograniczyłby się do oszczędzającego. Sąd Apelacyjny oddalił apelację kobiety.

Pilny przypadek

Prawomocny wyrok Irena T. zaskarżyła skargą kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten uchylił wyrok i przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu w Katowicach do ponownego rozpoznania. Zdaniem SN bez wątpienia doszło do sześciotygodniowego opóźnienia prowadzonej u powódki diagnostyki. Sąd Apelacyjny nie wyjaśnił jednak istotnej kwestii: dlaczego w czasie operacji zapadła decyzja o zmianie jej charakteru z oszczędzającego na radykalny. Z opinii biegłego powołanego przez sąd wynikało, że na podstawie samej dokumentacji medycznej nie można jednoznacznie ustalić, czy przyspieszenie procesu diagnostycznego i leczniczego o około dwa miesiące mogłoby uchronić chorą przed amputacją. Mimo to Sąd oddalił wniosek dowodowy powódki o przesłuchanie lekarza, który przeprowadzał operację, choć jego zeznania mogłyby mieć istotne znaczenie dla wydania opinii przez biegłego. To było błędem, więc SA musiał jeszcze raz zająć się sprawą.

SN zarzucił też Sądowi Apelacyjnemu, że nie zbadał, czy w sprawie Ireny T. doszło do zawinionego naruszenia praw pacjenta wymienionych w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.

Za drugim razem SA uznał, że apelacja Ireny T. jednak zasługiwała na częściowe uwzględnienie. Przesłuchał też lekarza, który prowadził operację. Zeznał on, że gdyby „dysponował takimi dokumentami, chora miałaby wykonaną w najbliższym możliwym terminie biopsję gruboigłową. W każdym szpitalu byłaby zakwalifikowana jako przypadek pilny". Jednak biegły, poproszony o opinię uzupełniającą, stwierdził jednoznacznie, że brak jest jakichkolwiek przesłanek, aby stwierdzić błąd w sztuce lekarskiej, skutkujący zmianą charakteru zabiegu operacyjnego z oszczędzającego na radykalny. Zwłoka w diagnostyce (od 9 marca do 21 kwietnia 2010 r.) nie miała jego zdaniem żadnego znaczenia dla przebiegu procesu terapeutycznego.

20 tys. zł na otarcie łez

W ocenie Sądu Apelacyjnego już sama wykazana opieszałość w diagnostyce powinna skutkować odpowiedzialnością pozwanego za naruszenie dóbr osobistych Ireny T. i zasądzeniem na jej rzecz  zadośćuczynienia na podstawie ustawy o prawach pacjenta w związku z art. 448 kodeksu cywilnego.

Sąd zwrócił uwagę, że choć była taka możliwość, pacjentki nie poddano badaniu rezonansem magnetycznym piersi, które wykazałoby wielomiejscowość raka. Kobieta nie uniknęłaby amputacji, ale byłaby już na nią psychicznie przygotowana, a to zmniejszyłoby jej cierpienia w porównaniu z tymi, których doznała po przebudzeniu się z narkozy, gdy powiedziano o charakterze wykonanego zabiegu.

Na rozmiar cierpień psychicznych powódki wpłynął również zaproponowany przez szpital termin zabiegu operacyjnego - nieomal po roku od wykrycia podejrzanych zmian w piersi.

- Odległy termin w połączeniu z opieszałością w diagnostyce z pewnością musiał wpłynąć na zwiększenie cierpień powódki. Oczywiście to, że w polskiej służbie zdrowia proponowane są tak odległe terminy jest wynikiem wielu czynników, niekoniecznie obciążających pozwany szpital, jednakże (jak się okazało w praktyce) w innym szpitalu ów termin mógł być wyznaczony znacznie szybciej – stwierdził Sąd.

Jego zdaniem te okoliczności muszą skutkować przyznaniem stosownie wysokiego zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych powódki. W ocenie Sądu Apelacyjnego adekwatną kwotą jest ... 20 tys. zł.

- Suma ta stanowić powinna dla powódki realny zastrzyk finansowy, pozwalający na zrekompensowanie doznanych cierpień i stresu - uznał Sąd.

Wyrok jest prawomocny.

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 20 czerwca 2016 r. (sygn. akt I ACa 503/15).

W pozwie przeciwko szpitalowi Irena T. wskazywała, że wadliwe działania zatrudnionego tam lekarza spowodowały zwłokę w diagnostyce i przeprowadzeniu u niej operacji onkologicznej piersi. Była planowana jako zabieg o charakterze oszczędzającym, a zakończyła się usunięciem całej piersi i znacznej części pachy. Wyznaczenie terminu operacji niemalże pół roku od zakończenia diagnostyki wywołało u powódki szereg cierpień psychicznych. Żądała zapłaty 95 tys. zł z odsetkami.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP