Ulga na start: ZUS będzie ściągał składki jak od zlecenia

Ulga na start i mikrofirmę to pozór. ZUS będzie ściągał składki od jej przychodów jak od zlecenia.

Aktualizacja: 28.08.2018 10:24 Publikacja: 26.08.2018 18:05

Ulga na start: ZUS będzie ściągał składki jak od zlecenia

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Po tym, jak przepisy nowego prawa przedsiębiorców weszły w życie, rząd Mateusza Morawieckiego ogłosił sukces. Oto od 30 kwietnia osoby prowadzące działalność w niewielkim zakresie, czyli z przychodami do połowy minimalnego wynagrodzenia (obecnie 1050 zł miesięcznie), nie muszą w ogóle rejestrować swojej działalności i płacić żadnych składek. Podobnie jak przedsiębiorcy korzystający z ulgi na start, którzy przez pierwsze pół roku nie płacą składek do ZUS (ale zdrowotną już tak). Ma to zachęcić do zakładania działalności gospodarczej także tych, którzy ze względu na wysokie składki nie legalizowali swojej działalności.

Czytaj także: Ulga na start, preferencyjna podstawa, działalność nieewidencjonowana. Jakie są warunki, uprawnienia i skutki?

Składki trzeba płacić

W połowie lipca oddział ZUS w Gdańsku na wniosek mikroprzedsiębiorcy wydał jednak interpretację nowych przepisów, z której wynika, że korzystający z nowych ulg nie będą traktowani przez ZUS jako przedsiębiorcy, ale zleceniobiorcy. Wtedy składki płaci się od każdej zarobionej złotówki. Oznaczałoby to podważenie flagowego pomysłu rządu PiS.

Dlatego sprawdziliśmy w Centrali ZUS w Warszawie i okazało się, że interpretacja wydana w indywidualnej sprawie zawiera oficjalne stanowisko Zakładu.

Pułapka na firmy

– Uważam, że to perfidna pułapka na osoby, które chciały skorzystać z nowych rozwiązań – komentuje Aleksander Stępniak ze Stowarzyszenia Współpracujących Biur Rachunkowych, dzięki któremu o interpretacji ZUS stało się głośno. – Gdyby nie ta interpretacja, wielu przedsiębiorców dowiedziałoby się o tym, jak nowe przepisy będą stosowane dopiero w czasie kontroli ZUS. A wtedy w rachubę wchodziłby już obowiązek zapłaty zaległych składek z odsetkami nawet za kilka lat wstecz. A to może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Czytaj też: Ulga na start jednak bez składek. Jest stanowisko ministerstw

 

Zdaniem Stępniaka przedsiębiorcom nie zostaje teraz nic innego, tylko sprawdzać swoich kontrahentów w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Jeśli okaże się, że prowadzą oni działalność krócej niż pół roku, kiedy mogą korzystać z ulgi na start, to lepiej będzie z nimi nie współpracować, aby nie ryzykować nałożenia dodatkowych składek w przyszłości.

Problematyczne może to być także dla samych przedsiębiorców. Wielu z nich korzysta z dotacji wypłacanych przez powiatowe urzędy pracy, pod warunkiem że nie będą w tym czasie podejmowali innej działalności zarobkowej. Interpretacja traktująca ich jako zleceniobiorców może spowodować obowiązek zwrotu takiej dotacji, która może wynieść nawet 24 tys. zł. Będzie to więc nawet bardziej bolesne niż zapłata samych składek.

Jaki koszt hydraulika

Taka interpretacja nowych przepisów budzi wiele konsekwencji.

– Przykładowo, zamawiając usługę u hydraulika, który korzysta z ulgi na start lub możliwości nierejestrowania działalności, jeśli jego przychody nie przekraczają ustawowego minimum, trzeba będzie zapłacić za niego składki – zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny specjalizujący się w rozliczeniach w ZUS. – Jeśli rachunek wyniesie 100 zł, to zamawiającego po doliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne będzie kosztowała 117,93 zł.

Hydraulik zaś po potrąceniu składek dostanie na rękę tylko 80,76 zł. Usługobiorca musi przy tym w ciągu siedmiu dni zgłosić się do ZUS jako płatnik składek na druku ZUS ZFA, a następnie hydraulika jako ubezpieczonego na druku ZUS ZUA. A po zakończeniu usługi wyrejestrować hydraulika z ubezpieczeń na druku ZUS ZWUA. Potem wyrejestrować siebie jako płatnika na druku ZUS ZWPA. A na koniec złożyć jeszcze druk ZUS RCA, w którym rozlicza się należne składki od wynagrodzenia hydraulika. A gdy będzie się kończył rok, hydraulik jeszcze zapłaci 18-proc. podatek dochodowy od tych 80 zł, jakie zarobił na wykonaniu usługi.

– Wychodzi na to, że zamawiający powinien jeszcze wystawić PIT by usługodawca odliczy składki od swojego przychodu i podatku – dodaje Stępniak. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy resort przedsiębiorczości i ZUS pracują nad zmianą interpretacji na korzystniejszą. ©?

Nr interpretacji: DI/100000/43/822/2018

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Wojciech Andrusiewicz - rzecznik prasowy Centrali ZUS w Warszawie

Interpretacja wydana przez oddział w Gdańsku jest prawidłowa. Zarówno osoba prowadząca działalność nierejestrową (nieewidencjonowaną), jak i przedsiębiorca w okresie ulgi na start nie są osobami prowadzącymi pozarolniczą działalność w rozumieniu przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Nie mają tytułu do ubezpieczeń społecznych. Gdy zatem wykonują umowę o świadczenie usług, muszą być za nich opłacane składki na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne (w konsekwencji również zdrowotne) na takich samych zasadach jak za każdego innego zleceniobiorcę.

Po tym, jak przepisy nowego prawa przedsiębiorców weszły w życie, rząd Mateusza Morawieckiego ogłosił sukces. Oto od 30 kwietnia osoby prowadzące działalność w niewielkim zakresie, czyli z przychodami do połowy minimalnego wynagrodzenia (obecnie 1050 zł miesięcznie), nie muszą w ogóle rejestrować swojej działalności i płacić żadnych składek. Podobnie jak przedsiębiorcy korzystający z ulgi na start, którzy przez pierwsze pół roku nie płacą składek do ZUS (ale zdrowotną już tak). Ma to zachęcić do zakładania działalności gospodarczej także tych, którzy ze względu na wysokie składki nie legalizowali swojej działalności.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP