Śmierć Kosteckiego to nie samobójstwo? Hipoteza pełnomocników

Dawida Kosteckiego obezwładniono, a jego samobójstwo zostało upozorowane – sensacyjna hipoteza pełnomocników.

Aktualizacja: 30.08.2019 06:05 Publikacja: 29.08.2019 19:05

Dawid Kostecki bał się przenosin do więzienia w Białołęce

Dawid Kostecki bał się przenosin do więzienia w Białołęce

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Łokaj

Kostecki został porażony paralizatorem domowej roboty, a gdy stracił przytomność, powieszono go, pozorując samobójstwo. Motywem miała być zemsta przestępców – taką hipotezę śmierci boksera przedstawili mediom pełnomocnicy rodziny boksera.

– Wykończyła go subkultura więzienna na polecenie człowieka, przeciwko któremu zeznawał. Zrobiono to z zemsty albo żeby nie dopuścić do dalszych zeznań. To najbardziej prawdopodobna wersja – mówi mec. Roman Giertych, jeden z prawników rodziny.

O tym, że ślady podobne do ukłucia igłą pozostawia paralizator, „Rzeczpospolita" pisała już 12 sierpnia.

Przepis z internetu

Mecenasi Roman Giertych i Jacek Dubois uważają, że pięściarz został zamordowany, a kluczem do wyjaśnienia zagadki są dwa ślady, odległe od siebie o 0,5 cm, na jego karku.

– Nasza analiza wskazuje, że to ślad pochodzący od paralizatora domowej roboty – mówił mec. Giertych, dodając, że przepis, jak zrobić takie urządzenie, jest w internecie. – Taki paralizator ma igły identyczne z rozstawem i wielkością śladów na szyi boksera. Wystarczy pięć sekund, by wprowadzić osobę w szok i obezwładnić, po czym upozorować samobójstwo – twierdzi Giertych. To dlatego – uważa – brak wyraźnych śladów walki.

Tak szokującą hipotezę prawnicy postawili po zeznaniach biegłych, w tym tygodniu przesłuchanych w prokuraturze. Mieli uznać, że ślad może pochodzić od paralizatora.

W uzasadnieniu wniosku Giertycha o zbadanie sprawy pod kątem zabójstwa (fragment przytoczyła „GW") biegły dr Wojciech Sadowski miał zeznać, „że ślady na ciele zmarłego, które opisał w protokole zewnętrznych oględzin zwłok, są zbieżne z końcówkami paralizatora domowej produkcji i że istnieje prawdopodobieństwo, iż Kostecki został powieszony po jego sparaliżowaniu".

Prokuratura do tych sensacyjnych słów (o ile padły) się nie odnosi. – To wyrwane z kontekstu sformułowania, pod tezę zabójstwa – ocenia jeden ze śledczych i sugeruje, że biegła podczas sekcji uznała ślady za „zadawnione strupy", a zeznając, orzekła, że „brak śladów charakterystycznych dla użycia paralizatora". Dlaczego nie pobrała wycinka skóry do badań histopatologicznych? Uznała, że obrażenia są powierzchowne, bez związku ze zgonem.

– Sądzę, że histopatologia pozwoliłaby ustalić mechanizm powstania tych obrażeń– mówił nam dr Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.

Kto w wymyślny i wręcz niepozostawiający śladów sposób miałby zaplanować zemstę na bokserze i jak ją przeprowadził, skoro – co ujawniliśmy – więzienny monitoring wykazał, że feralnej nocy do celi Kosteckiego nikt nie wchodził?

Mec. Giertych powtarza: – Zlecić mógł to ktoś z subkultury więziennej, przeciwko komu bokser zeznawał.

Gdyby przyjąć, że hipoteza prawników jest realna, to nasuwa się skojarzenie, że w pozbawieniu życia pięściarza palce maczali współwięźniowie z celi. Bo jak inaczej w tych okolicznościach wytłumaczyć użycie paralizatora mające być wstępem do dalszych działań?

Współwięźniowie zeznali, że dopiero nad ranem, gdy Kostecki się nie poruszał, wszczęli alarm. Ale gdyby mieli mieć coś wspólnego z jego śmiercią, naiwnością byłoby sądzić, że coś zdradzą.

Kostecki – co pisała „Rzeczpospolita" – miał na Białołęce wielu wrogów, którzy zgotowali mu piekło. Trafił tam 18 czerwca z Rzeszowa. W tym samym areszcie przebywał Tomasz G., przeciw któremu miał zeznawać w procesie o rozbój. Bokser bał się przenosin na Białołękę, chciał być przesłuchany w trybie wideokonferencji, na co sąd się nie zgodził.

Eksperyment i wnioski

Dziś szanse na zbadanie śladów na szyi boksera są niewielkie – można to zrobić jedynie na podstawie materiału fotograficznego i dokumentacji. Tego chcą prawnicy.

– Złożymy wniosek o powołanie zespołu biegłych, którzy na podstawie zdjęć określiliby, od czego mogły powstać ślady na karku – mówi nam Roman Giertych. Zapowiada też inny wniosek. – Zwrócimy się do prokuratury, by Służba Więzienna dostarczyła wykaz wszystkich zajętych u więźniów paralizatorów, i o sprawdzenie, czy skazani, którzy siedzieli z Kosteckim w celi, w przeszłości także byli w celi z kimś, kto się powiesił – zapowiada Giertych.

Pełnomocnicy chcą także eksperymentu procesowego, który odpowiedziałby na pytanie, czy można samemu powiesić się tak, jak zrobił bokser – leżąc na pryczy, kiedy krata, na której zawiesił prześcieradło, jest bardzo nisko.

Były szef więziennictwa dr Paweł Moczydłowski mówił nam, że tak rozstają się z życiem jedynie zatwardziali kryminaliści z obfitą kartoteką (jak herszt gangu porywaczy Krzysztofa Olewnika).

Wśród wielu pytań w tej sprawie kluczowe – o ile było to samobójstwo – dotyczy motywu. Dlaczego bokser mający wsparcie rodziny, czworo dzieci, nagle zdecydował się rozstać z życiem, nie zostawiając nawet listu pożegnalnego?

Kostecki został porażony paralizatorem domowej roboty, a gdy stracił przytomność, powieszono go, pozorując samobójstwo. Motywem miała być zemsta przestępców – taką hipotezę śmierci boksera przedstawili mediom pełnomocnicy rodziny boksera.

– Wykończyła go subkultura więzienna na polecenie człowieka, przeciwko któremu zeznawał. Zrobiono to z zemsty albo żeby nie dopuścić do dalszych zeznań. To najbardziej prawdopodobna wersja – mówi mec. Roman Giertych, jeden z prawników rodziny.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?