Choć handlowcy próbują wciąż zaszczepić w świadomości nowe zwyczaje związane z zakupami, to jednak nie maja one szans na takie powodzenie jak Tłusty Czwartek. Ostatni czwartek przed wielkim postem oznacza obżarstwo do upadłego. Choć korzenie tego zwyczaju sięgają czasów starożytnych – wówczas obchodzono w ten sposób po prostu odejście zimy. Z tej specjalnej okazji jadano głównie tłuste potrawy, także mięsne. Stopniowo symbolem tej okazji stały się inne potrawy w tym cukiernicze wypieki, a w naszej części Europy ok. XVI wieku postawiono na pączki czy faworki.

Święto jest wciąż bardzo popularne, w 2018 r. tylko w Tłusty Czwartek klienci kupili w Biedronce blisko 12 mln pączków, a w tygodniu „tłustoczwartkowym” ponad 25 mln sztuk.

Czytaj także: Popularny w Japonii zielony KitKat trafi do Polski 

Choć klasyczny pączek jest smażony na smalcu, to dzisiaj cukiernicy coraz częściej wykorzystują do tego celu olej, co ma także powód w nowych zwyczajach żywieniowych Polaków i rosnącej popularności eliminowania wszelkich składników odzwierzęcych. Choć jednocześnie coraz więcej Polaków mówi o potrzebie zdrowego odżywiania, to popularność pączków nie słabnie, mimo że zdecydowanie nie można ich umieścić w tej kategorii.

W sklepach czy cukierniach można już także bez problemu znaleźć np. pączki bezglutenowe czy z najróżniejszymi nadzieniami, choć te klasyczne powstawały wyłącznie z konfiturą z róży.