Zapowiedzi ustanowienia podatku zwanego z angielska exit tax wciąż wzbudzają emocje, zwłaszcza wśród przedsiębiorców. Choć Ministerstwo Finansów nie potwierdza daty wprowadzenia nowej daniny, to nie wyklucza też wprowadzenia go już od przyszłego roku. I właśnie ten pośpiech wzbudza najwięcej krytycznych komentarzy, zwłaszcza że MF wciąż nie ogłosiło konkretnego projektu.
Czytaj także: Exit Tax - podatek od osób wyprowadzających się z Polski
– Taka niepewność nie sprzyja budowaniu stabilności biznesu i może być kolejnym czynnikiem zniechęcającym zagraniczne firmy do inwestowania w Polsce – zauważa Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. Dodaje, że ekspansja zagraniczna polskich firm, dotychczas pomyślnie się rozwijająca, także może zostać wyhamowana. – Stanie się tak, jeśli nowy podatek miałby obciążyć polski kapitał przeznaczony do zainwestowania za granicą – przewiduje Kowalski. Podkreśla, że na razie nie znamy ani stawki, ani zasad obliczania nowego podatku, ani nawet terminu wejścia w życie tych regulacji.
Co zaś powinno się znaleźć w nowych przepisach? Zdaniem Andrzeja Nikończyka, szefa Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan, najważniejsze byłyby trzy elementy: mechanizm obliczania podatku, moment jego zapłaty i wskazanie kraju, w którym należałoby go zapłacić po przeprowadzce.
– Z europejskiej dyrektywy nie wynika, że po przeprowadzce biznesu za granicę trzeba oddawać w formie podatku część swojego majątku. Chodzi raczej o opodatkowanie niezrealizowanych zysków z zainwestowanego wcześniej kapitału – wyjaśnia Nikończyk. Przywołana przez niego dyrektywa 2016/1164 dotyczy bowiem głównie zwalczania procederu unikania opodatkowania z wykorzystaniem zmiany tzw. rezydencji podatkowej albo przenoszenia działalności między krajami UE.