Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że w sprawach Polska dopuściła się naruszenia art. 1 Protokołu nr 1 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Przepis ten stanowi: „Każda osoba fizyczna i prawna ma prawo do poszanowania swego mienia. Nikt nie może być pozbawiony swojej własności, chyba że w interesie publicznym i na warunkach przewidzianych przez ustawę oraz zgodnie z podstawowymi zasadami prawa międzynarodowego. Powyższe postanowienia nie będą jednak w żaden sposób naruszać prawa Państwa do wydawania takich ustaw, jakie uzna za konieczne dla uregulowania sposobu korzystania z własności zgodnie z interesem powszechnym lub w celu zapewnienia uiszczania podatków bądź innych należności lub kar pieniężnych."
Sprawa dotyczyła obowiązku nałożonego na Marka Siemaszko i Jana Olszyńskiego w czasie odbywania kary, polegającego na umieszczaniu części ich wynagrodzenia za pracę na koncie depozytowym. Chodziło o to, by stworzyć dla osadzonych pulę środków, które zostałyby im wypłacone w momencie opuszczenia więzienia. Na podstawie art. 126 kodeksu karnego wykonawczego administracja więzienna otworzyła na ich nazwiska konta w Banku PKO BP oprocentowane w wysokości 0,1 proc.
Pomiędzy sierpniem 2000 r. a marcem 2012 r. na konto p. Siemaszko dokonano 19 wpłat na łączną kwotę 1600 zł. Przy wielu okazjach osadzony skarżył się na niskie oprocentowanie swojego konta. Gdy dowiedział się, że może przenieść swoje pieniądze na wybrany przez siebie rachunek bankowy, zwrócił się do administracji zakładu karnego o zezwolenie na opuszczenie jednostki penitencjarnej, celem udania się do banku i otworzenia nowego konta. Bank PKO BP wymagał bowiem od klientów, aby dokonywali takich czynności osobiście. Jednak prośby osadzonego były rozpoznawane odmownie. W lutym 2009 r. p. Siemaszko ponownie poprosił administrację więzienną o wyrażenie zgody na udanie się do banku, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Dopiero w marcu 2012 r., po przetransportowaniu do Zakładu Karnego w Kamińsku, Marek Siemaszko został przewieziony do oddziału Banku PKO BP, aby otworzyć wybrane przez siebie konto depozytowe i przelać na nie środki zgromadzone na uprzednio prowadzonym koncie.
Historia Jana Olszyńskiego jest trochę inna. Od 2002 r. miał on konto w Banku PKO BP. Nie został poinformowany o wysokości oprocentowania, stosowanej aż do 2007 r. W bliżej nieokreślonej dacie złożył on zawiadomienie do prokuratury na złe zarządzanie jego majątkiem przez administrację więzienną i bank, podnosząc, że poniósł stratę finansową. Prokurator odmówił jednak wszczęcia dochodzenia. Ta decyzja została podtrzymana przez Sąd Rejonowy w maju 2009 r. W marcu 2009 r. osadzony wystąpił także z pozwem cywilnym przeciwko Skarbowi Państwa, ale jego pierwsza skarga nie została rozpoznana, a druga została oddalona.
Obaj mężczyźni skarżyli się nie na stopę oprocentowania swojego konta, lecz na to, że przepisy prawa krajowego i ich stosowanie przez organy państwowe uniemożliwiły im dysponowanie swoimi oszczędnościami w sposób bardziej dla nich korzystny. Jan Olszyński wskazał, że jego sytuacja była gorsza od przewidzianej dla klientów banków prywatnych, ponieważ był zmuszony do umieszczenia swoich oszczędności na koncie narzuconym przez władze, bez możliwości wyboru.