Mężczyzna odbywający karę pozbawienia wolności musiał zostać doprowadzony z aresztu sądu w dużym mieście do poradni zdrowia psychicznego. Drogę tę przebył pieszo, konwojowany przez dwóch policjantów. Użyli oni kajdanek zakładanych na nogi i ręce (trzymane z przodu). Więzień uznał, że został poniżony, gdyż przechodnie mogli go widzieć z kajdankami na nogach. Poskarżył się Rzecznikowi Praw Obywatelskich.
Czytaj też: Teksas: Nie odpowiedzą za prowadzenie czarnoskórego na sznurku?
Policja uzasadniła zastosowanie takich środków faktem, że osadzony był recydywistą. Podczas wcześniejszego pobytu w więzieniu był zaś karany dyscyplinarnie za niewłaściwe odnoszenie się do Służby Więziennej.
Rzecznik uznał, że w tym przypadku sposób konwojowania był nieuzasadniony i zbyt dolegliwy. Ustawa z 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej stanowi, że użycie kajdanek zakładanych na nogi równocześnie z kajdankami na ręce musi zawsze poprzedzić ocena, czy użycie takiego środka jest niezbędne, proporcjonalne do stopnia zagrożenia oraz czy możliwe jest użycie środka mniej dolegliwego.
- Stosowanie podczas konwojowania pieszego kajdanek założonych na nogi jest bardzo dolegliwe, ponieważ wiąże się wystawieniem tej osoby na widok publiczny, gdy znajduje się w poniżającym położeniu. Dlatego ocena, jakich środków użyć, powinna uwzględniać naczelną zasadę traktowania osób pozbawionych wolności w sposób humanitarny, z poszanowaniem godności ludzkiej skazanego - uważa RPO.