Policja: konwojowanie więźnia do lekarza z kajdankami na rękach i nogach było słuszne

Czy konwojowanie więźnia z kajdankami na rękach i nogach do publicznej poradni zdrowia było konieczne? Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że nie. Policja twierdzi, że tak, bo nie miała do tego więźnia zaufania.

Aktualizacja: 23.08.2019 13:36 Publikacja: 23.08.2019 13:30

Policja: konwojowanie więźnia do lekarza z kajdankami na rękach i nogach było słuszne

Foto: Adobe Stock

Mężczyzna odbywający karę pozbawienia wolności musiał zostać doprowadzony z aresztu sądu w dużym mieście do poradni zdrowia psychicznego. Drogę tę przebył pieszo, konwojowany przez dwóch policjantów. Użyli oni kajdanek zakładanych na nogi i ręce (trzymane z przodu). Więzień uznał, że został poniżony, gdyż  przechodnie mogli go widzieć z kajdankami na nogach. Poskarżył się Rzecznikowi Praw Obywatelskich.

Czytaj też: Teksas: Nie odpowiedzą za prowadzenie czarnoskórego na sznurku?

Policja uzasadniła zastosowanie takich środków faktem, że osadzony był recydywistą. Podczas wcześniejszego pobytu w więzieniu był zaś karany dyscyplinarnie za niewłaściwe odnoszenie się do Służby Więziennej.

Rzecznik uznał, że w tym przypadku sposób konwojowania był nieuzasadniony i zbyt dolegliwy. Ustawa z 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej stanowi, że użycie kajdanek zakładanych na nogi równocześnie z kajdankami na ręce musi zawsze poprzedzić  ocena, czy użycie takiego środka jest niezbędne, proporcjonalne do stopnia zagrożenia oraz czy możliwe jest użycie środka mniej dolegliwego.

- Stosowanie podczas konwojowania pieszego kajdanek założonych na nogi jest bardzo dolegliwe, ponieważ wiąże się wystawieniem tej osoby na widok publiczny, gdy znajduje się w poniżającym położeniu. Dlatego ocena, jakich środków użyć, powinna uwzględniać naczelną zasadę traktowania osób pozbawionych wolności w sposób humanitarny, z poszanowaniem godności ludzkiej skazanego - uważa RPO.

Jego zdaniem policja pominęła fakt, iż mężczyzna odbywał krótkoterminową karę 4 miesięcy pozbawienia wolności, do której odbycia sam się zgłosił. Nie zamierzał zatem uniknąć odbywania kary i prawdopodobieństwo, że podejmie próby ucieczki należało ocenić jako nikłe.

Rzecznik wystąpił do komendanta wojewódzkiego policji o ponowne rozważenie sprawy i o skuteczniejsze zapewnienie praw osób pozbawionych wolności, które są konwojowane przez funkcjonariuszy.

Policja podtrzymała jednak, że decyzja o zastosowaniu  kajdanek była usprawiedliwiona i słuszna.

- Zastosowanie wobec konwojowanego tego środka przymusu podyktowane było przede wszystkim względami bezpieczeństwa konwoju - odpowiedział RPO zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie Wlkp. mł. insp. Bogdan Piotrowski.

Podkreślił, że tylko ostatnia część konwoju prowadzona była pieszo, gdyż pod poradnią nie było wolnych miejsc parkingowych. Poza tym konwój organizowano do publicznej placówki zdrowia, nie dysponującej pomieszczeniami do badań osób skazanych. Konwojowani poruszali się ciągami ogólnie dostępnymi, w których prawdopodobieństwo próby odbicia konwojowanego, jego ucieczki lub innego wypadku, było większe.

- To dowódca konwoju, który odpowiada za sposób jego wykonania, podejmuje decyzję o rodzaju zastosowanego środka przymusu bezpośredniego. W przypadku jakiegokolwiek zdarzenia podczas konwoju, skutkującego obrażeniami ciała u konwojowanego, jego ucieczką, bądź napaścią na osobę postronną konsekwencje swoich decyzji ponoszą konwojenci, a zwłaszcza dowódca konwoju – podał zastępca komendanta.

Według niego policjanci kierowali się obiektywną oceną sytuacji, na podstawie informacji od Służby Więziennej, że konwojowany był już karany za kradzieże, wymuszenia, oszustwo. Był też dwa razy karany dyscyplinarnie w zakładzie karnym za znieważenie funkcjonariusza SW i groźby wobec niego.

- Funkcjonariusze nie mogli zbagatelizować tych wiadomości. Skarżący miał być przewieziony na badania do Poradni Zdrowia Psychicznego, co mogło powodować dodatkowe wątpliwości w zakresie jego stabilności emocjonalnej - argumentował mł. insp. Bogdan Piotrowski.

Zapewnił, że uwagi ze stanowiska RPO zostaną uwzględnione podczas szkoleń oraz odpraw służb konwojowych.

Mężczyzna odbywający karę pozbawienia wolności musiał zostać doprowadzony z aresztu sądu w dużym mieście do poradni zdrowia psychicznego. Drogę tę przebył pieszo, konwojowany przez dwóch policjantów. Użyli oni kajdanek zakładanych na nogi i ręce (trzymane z przodu). Więzień uznał, że został poniżony, gdyż  przechodnie mogli go widzieć z kajdankami na nogach. Poskarżył się Rzecznikowi Praw Obywatelskich.

Czytaj też: Teksas: Nie odpowiedzą za prowadzenie czarnoskórego na sznurku?

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP