Katarzyna Wójtowicz-Garcarz: dowodzik.pl w oparach absurdu - o legalności produkcji kolekcjonerskich

Pomimo ideologii zgodności z prawem i legalności produkcji dokumentów kolekcjonerskich widać wyraźnie, że producenci chowają się za plecami dającego anonimowość internetu

Aktualizacja: 10.11.2018 10:57 Publikacja: 10.11.2018 10:29

Katarzyna Wójtowicz-Garcarz: dowodzik.pl w oparach absurdu - o legalności produkcji kolekcjonerskich

Foto: Fotorzepa, Kuba Krzysiak

Co nie jest zabronione, jest dozwolone – w tym duchu właśnie działają strony oferujące dokumenty w postaci dowodów osobistych, lub praw jazdy, legitymacji studenckich, legitymacji rencisty, legitymacji funkcjonariusza policji, funkcjonariusza Straży Granicznej, mające charakter dokumentów kolekcjonerskich. Dlaczego ktoś chciałby wydawać kilkaset złotych, bo dokumenty tzw. kolekcjonerskie kosztują właśnie od 199 do nawet 1000 zł, bez jakiegoś wymiernego i wyraźnego celu? Pretekstem sprzedawania tego rodzaju dokumentów – przynajmniej zgodnie z filozofią sprzedających – jest chęć zrobienia komuś żartu lub prezentu.

Uzasadnienie raczej wątpliwej wartości, choć być może uzależnionej od poczucia humoru obdarowującego. Czytając internetowe anonse, producent zdaje się do odbiorcy puszczać oko i zachęca w ten sposób do zrobienia zakupu, cyt.: „Dokument kolekcjonerski – dowód osobisty – wykonujemy na indywidualne zamówienie. Stosowany przez nas wzór jest wykonany 1:1 na podstawie oryginału, na karcie nie umieszczamy żadnych dodatkowych napisów, oznaczeń itp. zapewniamy wydruk na wysokiej jakości kartach PVC we właściwym formacie i grubości (85,6 x 54 mm x 0,76 mm / format CR80 30 mil)...". Na innej stronie oferującej dowody tzw. kolekcjonerskie znajduje się informacja: „Nasze dokumenty kolekcjonerskie to doskonałe kopie oryginałów. Najlepszej jakości materiał i druk sprawiają, że do złudzenia przypominają prawdziwe egzemplarze". Rodzi się zatem pytanie: prawdziwe egzemplarze, czego? Oryginalnych dokumentów? To znaczy, że są to podróbki „prawdziwych egzemplarzy", którymi są oryginalne dowody osobiste i prawa jazdy.

Spójrzmy na przepis: Art. 270 k.k.:

„§ 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto wypełnia blankiet zaopatrzony cudzym podpisem niezgodnie z wolą podpisanego i na jego szkodę albo takiego dokumentu używa.

§ 2a. W przypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 3. Kto czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

A zatem „...w celu użycia za autentyczny" podlega karze, natomiast samo wytwarzanie, produkowanie karane już nie jest. W doktrynie wskazuje się, że nie jest karalnym użycie dokumentu „okazanie np. osobie znajomej podrobionego czy przerobionego świadectwa maturalnego, aby pochwalić się zdaniem matury, czy też zachowanie młodego człowieka, który pokazuje podrobioną legitymację szkolną koledze, aby wprowadzić go w błąd co do swojego wieku" (por. Piórkowska-Flieger [w:] System, t. 8, s. 1013). „Samo posiadanie sfałszowanego dokumentu nie jest jego używaniem, nastąpi ono np. z chwilą okazania go do kontroli" (np. okazanie policji fałszywego prawa jazdy w czasie kontroli por. Marek Mozgawa, Komentarz do art. 270 k.k., Lex 2017.) „Niewątpliwie też do wypełnienia znamion art. 270 § 1 k.k. nie wystarczy przerobienie dokumentu na własny użytek np. w celach kolekcjonerskich bądź dla żartu".

Kilka miesięcy temu została zatrzymana na południu Polski cała grupa przestępcza zajmująca się szeroko pojętą działalnością przestępczą od nielegalnego handlu alkoholem poprzez narkotyki aż po handel kradzionymi autami. Specjalizacja grupy skupiła się jednak na wyłudzeniach kredytów, telefonów komórkowych, samochodów itp. Głównym narzędziem owych poczynań były dokumenty zakupione przez internet jako dokumenty kolekcjonerskie. Sprawa nie doczekała się jeszcze finału w sądzie, więc nie mogę opisać kwalifikacji prawnej czynów. Przywołując jednak ten przykład, chciałam podkreślić częstą praktykę wykorzystywania tego rodzaju dokumentów do popełnienia przestępstwa. Warto zaznaczyć, że dokumenty sprzedawane przez internet mają różny poziom wykonania, w tym dbałości o szczegóły. Spotkałam w swojej praktyce dokumenty z imitacją zabezpieczeń tzw. pierwszego poziomu weryfikacji, ale i z imitacją zabezpieczeń drugiego poziomu weryfikacji, z zabezpieczeniami utajonymi włącznie (cechy protekcyjne widzialne w specjalnym oświetleniu).

Prawnokarna ochrona wykorzystania wzoru dowodu osobistego nie została przewidziana w ustawie z 6 sierpnia 2010 r. o dowodach osobistych. Uwzględniając przepisy ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, akty normatywne nie są przedmiotem prawa autorskiego, co oznacza, że wzór dowodu osobistego nie podlega ochronie przewidzianej przez prawo autorskie. Zresztą strony przywołujące jako argumentację ustawę o prawie autorskim, powiedzmy wprost, błądziły i podążały niewłaściwą drogą.

Od wielu lat funkcjonują sklepy internetowe oferujące „łudząco podobne do oryginalnych egzemplarzy" dokumentów autentycznych – dokumenty kolekcjonerskie. Panuje powszechne przekonanie, że dopiero w chwili kiedy osoba, która nabyła dokument kolekcjonerski, będzie usiłowała wykorzystać go jako autentyczny do np. wyłudzenia kredytu, popełnia przestępstwo. Samo wytwarzanie i sprzedawanie dokumentu uznawane jest za zgodne z prawem.

Przepisy nie nadążają za technologizacją życia i nowatorską myślą przestępców. Oczywiście zdaję sobie sprawę z wypowiedzianego właśnie truizmu. Dlatego rewolucyjną wręcz nowością, która zostanie wprowadzona ustawą o dokumentach publicznych, będzie wprowadzenie kar pieniężnych, ograniczenia lub pozbawienia wolności dla osób, które wbrew przepisom ustawy będą wytwarzać, zbywać lub przechowywać w celu zbycia replikę dokumentu publicznego. Zgodnie z nową ustawą poprzez replikę należy rozumieć odwzorowanie lub kopię wielkości od 75 proc. do 120 proc. oryginału o cechach autentyczności dokumentu publicznego lub blankietu dokumentu publicznego, z wyłączeniem kserokopii lub wydruku komputerowego dokumentu publicznego wykonanych do celów urzędowych, służbowych lub zawodowych określonych na podstawie odrębnych przepisów lub na użytek osoby, dla której dokument publiczny został wydany.

Zastanawia, co stanie się po wejściu w życie nowych przepisów.

Dzisiaj, jak zatem widać, samo wytwarzanie i sprzedawanie nie jest karalne – jest legalne i zgodne z literą prawa. Skoro tak, to dlaczego nie istnieją tego typu sklepy lub chociażby punkty stacjonarne, w których można zakupić kolekcjonerski dowód osobisty? Na stronach internetowych oferujących dokumenty kolekcjonerskie w zakładce kontakt podawane są nieistniejące adresy lub adresy ogólnie znanych miejsc np. Warszawy. Pomimo zatem ideologii zgodności z prawem, legalnych działań polegających na produkcji dokumentów kolekcjonerskich, widać wyraźnie, że producenci chowają się za plecami dającego anonimowość internetu.

Praktyka pokazuje, że sprzedaż tego rodzaju dokumentów zrobiła wiele złego, tym bardziej cieszy znaczny krok w kierunku poprawy absurdalnej sytuacji. ?

Autorka jest wykładowczynią Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie, współzałożycielką Polskiego Stowarzyszenia Biegłych Sądowych i wolontariuszką Fundacji Ubi Societas Ibi Ius

Co nie jest zabronione, jest dozwolone – w tym duchu właśnie działają strony oferujące dokumenty w postaci dowodów osobistych, lub praw jazdy, legitymacji studenckich, legitymacji rencisty, legitymacji funkcjonariusza policji, funkcjonariusza Straży Granicznej, mające charakter dokumentów kolekcjonerskich. Dlaczego ktoś chciałby wydawać kilkaset złotych, bo dokumenty tzw. kolekcjonerskie kosztują właśnie od 199 do nawet 1000 zł, bez jakiegoś wymiernego i wyraźnego celu? Pretekstem sprzedawania tego rodzaju dokumentów – przynajmniej zgodnie z filozofią sprzedających – jest chęć zrobienia komuś żartu lub prezentu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP