Młodzi będą „zmiennymi” fachowcami

Czasy, gdy maszyny zastąpią powtarzalną pracę człowieka, zbliżają się coraz szybciej. Tak szybko, że na zmiany muszą się szykować dzisiejsi 40-latkowie.

Publikacja: 30.09.2018 21:00

Młodzi będą „zmiennymi” fachowcami

Foto: 123RF

Kierowcy, kasjerzy, pracownicy produkcji, magazynierzy, stolarze, kucharze, analitycy danych... – lista zawodów, które mogą zniknąć w efekcie czwartej rewolucji technologicznej, jest już dosyć długa i ciągle się wydłuża. Bo maszyny czy sztuczna inteligencja mogą z powodzeniem wykonywać nie tylko rutynowe tzw. czynności powtarzalne, ale też w coraz większym stopniu zastępować nas także w pracach umysłowych, nawet tych wymagających kreatywnego podejścia.

Lokomotywa już ruszyła

Pytanie, kiedy te wizje zmaterializują się w polskiej gospodarce. Czy głębokie zmiany na rynku dotkną młodego pokolenia Polaków, czy też może obejmą już 40-latków? – Oczywiście trudno określić ramy czasowe, kiedy ta rewolucja technologiczna się dokona – odpowiada Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ale moim zdaniem zapewne wcześniej niż później. Najważniejsze, że to nie stanie się z dnia na dzień, to dzieje się już teraz, na naszych oczach, choć jeszcze nie widzimy efektów na masową skalę – podkreśla.

Jej zdaniem rewolucja na pewno dotknie także osób, które w tej chwili są na rynku pracy. – Lokomotywa zmian już ma za sobą etap ociężałego startu, przez następną dekadę rozpędzi się na dobre, a potem będzie pędzić z prędkością... światła – mówi obrazowo Starczewska-Krzysztoszek.

7,3 mln etatów dla maszyn

– Pełen cykl, w którym np. autonomiczne samochody zastąpią kierowców ciężarówek, może zająć branży transportowej 20–30 lat – szacuje Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa. – Tyle bowiem, mówiąc w uproszczeniu, potrwać może wymiana całej floty we wszystkich firmach w sektorze. W innych branżach, np. produkcji sprzętu elektronicznego, ten cykl może się zamknąć w siedmiu–dziesięciu latach. Zmiany dokonują się etapami, a to oznacza, że będą stopniowo dotykać coraz większych grup pracowników, choć w różnym tempie w różnych branżach – wyjaśnia Bukowski.

Potencjał automatyzacji w polskiej gospodarce jest ogromny. Według szacunków firmy McKinsey (przedstawionych w ostatnim raporcie „Ramię w ramię z robotami") nawet 49 proc. czynności wykonywanych dziś w pracy w Polsce może zostać zautomatyzowanych do 2030 r. – to najszybszy scenariusz zmian przy użyciu dostępnych dziś technologii. W największych stopniu dotyczy to transportu i magazynowania (65 proc.) oraz szeroko pojętego przetwórstwa przemysłowego (64 proc.). Czas wykonywanych czynności, które mogłyby wykonywać roboty, odpowiada 7,3 mln etatów.

Eksperci McKinseya szacują, że wykorzystanie pełnego potencjału automatyzacji do 2030 r. może zwiększyć wartość polskiej gospodarki o 15 proc. Stanie się tak w tzw. płynnym przejściu, gdy 100 proc. osób tracących pracę z powodu robotyzacji znajdzie nowe zatrudnienie tego samego roku. W pesymistycznym scenariuszu, gdy 75 proc. osób pozostanie bez pracy, PKB Polski w 2030 r. wciąż może być o 11 proc. wyższy.

Zatrudnienie wzrośnie?

Który ze scenariuszy jest bardziej realny – ten optymistyczny pełnego zatrudnienia czy ten najczarniejszy? Zdaniem większości ekspertów, mimo że sztuczna inteligencja rzeczywiście zastąpi człowieka w wykonywaniu wielu czynności, to nie pozbawi nas pracy zupełnie. – Pracownik nie musi „rywalizować" z robotem o miejsce pracy, lecz raczej z nim współpracować – podkreśla Monika Kaźmierczak, menedżer w firmie rekrutacyjnej Michael Page, która ostatnio opublikowała raport „Rynek pracy jutra". – Ludzkie umiejętności są i pozostaną niezastąpione, a technologia będzie uzupełniać, usprawniać i redefiniować miejsca pracy, a nie je zastępować – dodaje.

Jako przykład podaje rynek niemiecki, gdzie automatyzacja przemysłu jest dużo bardziej zaawansowana niż w Polsce, co jednak zaowocowało... spadkiem bezrobocia. Także w Chinach, gdzie sztuczna inteligencja i nowe technologie są bardzo upowszechnione, nie widać zastępowania pracowników robotami. Co więcej, prognozuje się znaczny wzrost zatrudnienia w tamtejszej gospodarce.

Kluczowe umiejętności

Niemniej rewolucja technologiczna wywróci do góry nogami znany nam rynek pracy. – Na rynku pracy przyszłości najważniejszym zadaniem człowieka będzie nie tyle zdobywanie konkretnych umiejętności zawodowych, ile gotowość do ciągłego uczenia się i sprawnego przekwalifikowania. Od tego w dużej mierze będzie zależeć zdolność danej osoby do znalezienia pracy. W swojej książce Lynda Gratton i Andrew Scott przewidują, że w przyszłości ludzie będą musieli tak szybko zdobywać nowe umiejętności, by w ciągu swego zawodowego życia móc zrealizować od czterech do sześciu ścieżek kariery zawodowej – podkreśla Monika Kaźmierczak.

Kierowcy, kasjerzy, pracownicy produkcji, magazynierzy, stolarze, kucharze, analitycy danych... – lista zawodów, które mogą zniknąć w efekcie czwartej rewolucji technologicznej, jest już dosyć długa i ciągle się wydłuża. Bo maszyny czy sztuczna inteligencja mogą z powodzeniem wykonywać nie tylko rutynowe tzw. czynności powtarzalne, ale też w coraz większym stopniu zastępować nas także w pracach umysłowych, nawet tych wymagających kreatywnego podejścia.

Lokomotywa już ruszyła

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Praca
Rząd odpowiada na plany masowych zwolnień w firmach. 50 mln zł wsparcia
Praca
Trudno dzisiaj zagonić pracownika do biura. Szczególnie w piątek
Praca
Tego powinni się uczyć przyszli menedżerowie AI
Praca
Depresja pracowników kosztuje firmy miliardy złotych. Straty są coraz większe
Praca
Rekordowa liczba studenckich staży w Programie Kariera