Np. bez najmniejszych oporów odmówi zwrotu nawet arcy oczywistej nadpłaty, gdy wniosek złożony zostanie dzień po upływie przedawnienia zobowiązania. Nikt się wśród pracowników administracji nie przejmuje tym, że doszło do bezpodstawnego wzbogacenia (!) przez budżet państwa kosztem prawa majątkowego obywatela. A przecież od czasów Arystotelesa wiadomo, że nikt (zwłaszcza państwo) nie może czerpać korzyści z własnej niegodziwości. Bo do zapłacenia nieistniejącego podatku (nadpłaty) dochodzi zazwyczaj wskutek wprowadzenia podatnika w błąd przez urzędników fiskusa. Obywatel w zaufaniu do organów państwa nakłada na siebie nieistniejący podatek. A o tym, że został wprowadzony w błąd dowiaduje się po kilku latach dopiero gdy dochodzi do zmiany linii orzeczniczej sądu administracyjnego. Taka sytuacja spotkała min. kilkanaście tysięcy osób – ofiar tzw. ulgi meldunkowej. A to nie jest jedyny taki przypadek.
Natomiast, gdy podatnik broniąc się przed weryfikowaniem jego rozliczeń podatkowych za odległe okresy rozliczeniowe (taki eufemizm, który oznacza bezprawne „hodowanie" odsetek) powołuje się na przedawnienie to w odpowiedzi pada zawsze tylko jeden argument: do przedawnienia nie doszło, ponieważ jego bieg został skutecznie przerwany/zawieszony.
Czytaj także: Dlaczego przedawnienie w podatkach nie istnieje
Przepisy o przedawnieniu wykładane są wówczas w sposób taki, że przedawnienia dla podatnika nie ma. Organy podatkowe mają wiele „wytrychów" (sposobów nadużywania obowiązujących) aby uczynić z przedawnienia fikcję. Dzieje się to cały czas za akceptacją sądu administracyjnego, który nie tylko ma kontrolować administrację, ale przede wszystkim ma chronić praw podmiotowych obywateli, którzy się do niego o to właśnie zwracają.
Źródłem problemu jest antyobywatelskie i wręcz antypaństwowe podejście aparatu podatkowego do kontroli poprawności składanych przez podatników deklaracji rozliczeniowych w sprawach podatkowych. Te postępowania wszczynane są zdecydowanie zbyt późno, pod sam koniec okresu przedawnienia. Jedynie formalnie wydaje się, że jest to zgodne z prawem, a w rzeczywistości powodują giga patologie w działaniu administracji, o czym poniżej.