Rz: Fundacja po raz pierwszy organizuje plebiscyt na Obywatelskiego Sędziego Roku. Skąd taki pomysł w czasach, kiedy autorytet wymiaru sprawiedliwości pozostawia wiele do życzenia?
Bartosz Pilitowski: Właśnie w takim momencie taki plebiscyt jest bardzo potrzebny. Wyobrażenie Polaków o sądach kształtują doniesienia o bulwersujących wyrokach lub wybrykach czarnych owiec. Tymczasem w Polsce orzeka 10 tysięcy sędziów. Wydają co roku kilkanaście milionów decyzji. Jestem przekonany, że większość to pracowici, mądrzy sędziowie, ale tylko nieliczni czują się odpowiedzialni za poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie. Dlatego chcemy docenić sędziów, którzy ciężko pracują także poza salą sądową, by przybliżyć sądy ludziom i zwiększyć zaufanie do trzeciej władzy.
Sędziowie potrzebują promocji?
W pewnym sensie tak, ale nie mam tu na myśli wybielania błędów. Sądy nie mają kompetencji tak szerokich jak władza wykonawcza, by prowadzić różnego rodzaju działania i promować się na szeroką skalę. Jeśli już działają, to lokalnie. Sędziowie chodzą np. do szkół i informują młodzież, czym jest prawo i co grozi za jego łamanie. Ale takie działania mają co najwyżej lokalny wydźwięk. A w sądach rejonowych nie ma nawet rzeczników prasowych, więc i kontakt ze społeczeństwem jest utrudniony.
Plebiscyt będzie się odbywał co roku?