„Być może potrzebna będzie specjalna ustawa, która ureguluje skutki prawne działań przedstawicieli instytucji państwa działających niezgodnie z prawem" – powiedział w „Rzeczpospolitej" Jarosław Kaczyński.
Mógłby to być środek zaradczy, gdyby Trybunał uznał część ustaw nowego rządu, np. o służbie cywilnej czy medialną, za niekonstytucyjne, a rząd odmówił publikacji orzeczeń, co mogłoby spowodować chaos w państwie.
Niektórzy konstytucjonaliści wolą o tym nie mówić, by nie wywoływać wilka z lasu, ale to tylko potwierdza, że taka ustawa miałaby jednak w praktyce znaczenie. Warto się zatem przyjrzeć tej kwestii.
Taka ustawa mogłaby niejako przypominać sędziom i urzędnikom, że wyroki Trybunału obowiązują dopiero po opublikowaniu ich w Dzienniku Ustaw, ergo nieopublikowane nie obowiązują. Mogłaby też przypominać art. 7 konstytucji, który mówi, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa". Wreszcie mogłaby też przypominać o odpowiedzialności za zastosowania nieobowiązującego prawa czy niezastosowania obowiązującego, a także o odpowiedzialności zarówno odszkodowawczej, jak i dyscyplinarnej.
Rzecz w tym, że urzędnicy o tym wszystkim wiedzą.