Epidemie chorób zakaźnych w przeszłości nie tylko zabijały ludzi i zwierzęta, ale załamywały także gospodarkę niszcząc prosperitę miast i regionów. Dzięki największym osiągnięciom medycyny jakim było wynalezienie antybiotyków i szczepień od zaledwie 100 lat człowiek zaczął opanowywać główną przyczynę śmierci jaką od wieków były infekcje. Zarozumiałość i brak wiedzy spowodowały, że ludzi uwierzyli w ostateczne zwycięstwo. W rzeczywistości wygraliśmy tylko bitwę, a wróg, choć znaczne osłabiony, przetrwał i powraca z nową siłą siejąc śmierć i spustoszenie.

Bakterie i wirusy kontrolowane przez antybiotyki i szczepienia nie zniknęły z naszego otoczenia, wciąż żyją i „kombinują” jak się odegrać. Bardzo szybko wymyśliły różne formy oporności na leki a przemysł farmaceutyczny nie kwapi się do produkcji nowych preparatów, gdy stare są mniej skuteczne. Naukowców fascynuje łatwość i szybkość z jakimi bakterie przekazują sobie niewrażliwość na antybiotyki. Wygląda to tak jakby po zażyciu antybiotyku zaatakowane bakterie słabnące pod ich wpływem pytały sąsiada: masz coś na to?, a on: mam, no to daj mówią te pierwsze i po chwili wszystkie świetnie sobie radzą pomimo łykania przez chorego tabletek. Wirusy wciąż mutują, czyli zmieniają swój genetyczny charakter, stając się czasem jeszcze bardziej zjadliwymi i groźnymi. W tych działaniach też wyprzedzają one człowieka czyniąc bezużytecznymi jego zapory w postaci szczepionek. Dlatego choroby zakaźne przypominają walkę Dawida z Goliatem, w której to nie człowiek jest Dawidem.

Lekarze i eksperci Światowej Organizacji Zdrowia stale ostrzegają społeczeństwa i polityków przed chorobami zakaźnymi, podkreślając potrzebę podejmowania działań zapobiegawczych. Pandemia COVID-19 nie była dla nich zaskoczeniem, bo od dawna ją zapowiadali. Bez wyeliminowania patogenu nie można ogłaszać sukcesu, bo choroba powróci niejednokrotnie groźniejsza. Wcześniejsze epidemie XXI w spowodowane SARS, MERS, Ebolą, świńską i ptasią grypą wskazywały, że następne są tylko kwestią czasu i należy się do nich dobrze przygotować. W przeciwieństwie do krajów azjatyckich, wiele państw wysokorozwiniętych lekceważyło te ostrzeżenia i płaci teraz za to wysoką cenę. Choroby zakaźne przebiegają inaczej niż nowotwory czy przewlekłe choroby nieinfekcyjne. Gdy wybuchnie epidemia nie ma czasu na wielomiesięczne debaty nad podjęciem długofalowych działań ograniczających stopniowo szerzenie się choroby. Wszystko dzieje się błyskawicznie i albo jesteśmy na to przygotowani, czyli posiadamy zapasy materiałowe i lekowe oraz odpowiednie procedury szybkiego wykrywania, leczenia i szczelnego izolowania, a także ochrony personelu medycznego albo przegrywamy z chorobą. Sukcesy globalne na froncie walki z wirusami i bakteriami uśpiły czujność ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo zdrowotne wielu państw. Społeczeństwa, za sprawą nieinteresujących się tym problemem mediów, również zaczęły lekceważyć choroby zakaźne jako istotny problem zdrowia publicznego. Pandemia koronawirusa pokazuje jak błędna była ta ocena. Zakażenia wracają, bo po drugiej stronie mamy przeciwnika, którego nie udało nam się wyeliminować a walczy on o swoje życie. Niedoinwestowana Polska służba zdrowia większość posiadanych środków kierowała na kardiologię i onkologię, marginalizując choroby zakaźne. Od wielu lat pion zakaźny był w Polsce szczególnie niedoceniany i niedofinansowany, co spowodowało braki kadrowe, sprzętowe, wyposażeniowe itp. Nadejście pandemii przypominało wypowiedzenie wojny na morzu krajowi, który od lat szykował się do walki na lądzie budując czołgi, okopy i zasieki a tymczasem los narodu spoczął na barkach nielicznej kadry marynarzy posiadających kilka starych i zdezelowanych okrętów. Nasze świetnie wyposażone i wyszkolone pracownie kardiologii interwencyjnej stały się w czasach pandemii nieprzydatne. Wszystko zależało od kadry zakaźników, która choć dobrze wyszkolona i wyselekcjonowana niemerkantylnym podejściem do zawodu bardzo nam się postarzała. Ponad połowa z nich jest w wieku emerytalnym, a poniżej 40. roku życia zostało zaledwie stu specjalistów. Paradoksalnie Polska Ludowa ma więcej osiągnięć w tej dziedzinie (np. zwalczając gruźlicę). W ostatnich dekadach państwo coraz bardziej ograniczało swoja rolę w ochronie zdrowia przesuwając odpowiedzialność i koszty za zdrowie na obywateli. Polityka taka przynosi fatalne skutki w przypadku chorób zakaźnych. Zakażenie jest tylko prywatnym problemem chorego, ale, jak pokazała pandemia, staje się wielkim wyzwaniem zdrowotnym, społecznym i ekonomicznym z poważnymi konsekwencjami dla całego, nawet bardzo bogatego państwa. Chorego na infekcję nie można pozostawić swojemu losowi bo zagraża on innym osobom. Los biedaka chorego na serce czy na nowotwór nie dotyka polityka czy bogacza, ale każdy chory zakaźny może spowodować śmierć lub utratę majątku polityka i bogacza. W Polsce nie posiadamy odpowiedniej bazy przygotowanej do walki z chorobami zakaźnymi. Izolacja nie jest realizowana w naszym kraju zgodnie z sanitarnymi rekomendacjami. Zafałszowaniem jest podawanie liczby łóżek zakaźnych a nie izolatek bo tacy chorzy powinni być izolowani a nie kohortowani. Niewiele mamy sal z zalecanym podciśnieniem, z właściwą wentylacją zapewniającą wielokrotną wymianę powietrza w ciągu godziny, z usuwaniem go na zewnątrz przez systemy wentylacyjne zaopatrzone w filtry HEPA. Bliżej nam w tym względzie do Afryki niż do Europy. Lekarze i personel medyczny pracujący z chorymi zakaźnymi nie byli powszechnie wyposażeni w maski z filtrami HEPA. Od początku pandemii widoczne były braki w wyposażeniu w środki ochrony osobistej personelu i środki dezynfekcyjne. Jeszcze większe były niedostatki w odpowiednim przygotowaniu kadr medycznych od strony sanitarnej. Potrzebna jest reforma i wzmocnienie tej specjalności, gdyż niezależnie od epidemii koronawirusa słabo radzimy sobie w Polsce z infekcjami. Rosnące lawinowo zakażenia bakteriami o rozszerzonej oporności, a także zakażeń Clostridium difficile były już wcześniej tego przykładem. Jeśli po ustąpieniu pandemii nie dokonamy głębokich zmian w sektorze zakaźnym możemy ulec tym mikroskopijnym, niewidocznym, lekceważonym organizmom. Następnym razem może być jeszcze gorzej a kolejnej pandemii możemy nie przeżyć.