Z informacji, do których dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że rząd Mateusza Morawieckiego kwestionuje nowe unijne przepisy o delegowaniu w trzech aspektach.
Czytaj także: Dyrektywa o delegowania pracowników: polski punkt widzenia
Jakie argumenty?
Podstawowy zarzut dotyczy tego, że nowelizacja dyrektywy o delegowaniu (2018/957), zmieniająca zasady wysyłania pracowników do innego państwa UE i świadczenia w ten sposób usług, prowadzi do ograniczenia swobody świadczenia usług wewnątrz UE (art. 1 pkt 2 lit. a i b dyrektywy), zakazanego przez art. 56 traktatu o funkcjonowaniu UE. Przewidziane w niej wymogi co do wysokości wynagrodzeń wypłacanych takim pracownikom czy liczne obowiązki administracyjne są nieproporcjonalne do celu, jaki w ten sposób ma zostać osiągnięty, i są sprzeczne z art. 53 ust. 1 i 62 TFUE, przewidującymi obowiązek ułatwiania świadczenia usług transgranicznych. Skarga dotyczy też zastosowania nowych przepisów o delegowaniu (art. 3 ust. 3 dyrektywy) do transportu, co jest sprzeczne ze wspomnianymi wcześniej z art. 53 ust. 1 i 62 TFUE w związku z art. 58 ust. 1 TFUE.
Czytaj także: Delegowanie pracowników do innych państw Unii Europejskiej