Polski punkt widzenia - zarzuty do dyrektywy o delegowaniu pracowników komentuje Anna Wojda

"Rzeczpospolita" poznała szczegóły skargi polskiego rządu na unijną dyrektywę o pracownikach delegowanych.

Aktualizacja: 12.10.2018 08:25 Publikacja: 12.10.2018 08:12

Polski punkt widzenia - zarzuty do dyrektywy o delegowaniu pracowników komentuje Anna Wojda

Foto: Adobe Stock

Poza nami tylko Węgry głosowały w czerwcu przeciwko jej ostatecznemu przyjęciu (i również taką skargę złożyły). Polska jednak, w odróżnieniu od Węgier, chce uznania całej dyrektywy za nieważną – w razie potwierdzenia, że jej zarzuty są słuszne.

Czytaj także: Znamy polskie zarzuty do dyrektywy o delegowaniu pracowników

Dyrektywa dla polskich firm, które w całej Unii wysyłają najwięcej osób do pracy za granicę, oznacza nie tylko wzrost biurokratycznych wymagań, ale też wyższe koszty. Cieszy więc, że polski rząd wspiera firmy i skargę złożył, szkoda jednak, że bez konsultacji z zainteresowanymi, czyli przedsiębiorcami i związkami zawodowymi.

W całej sytuacji najbardziej zaskakuje jednak to, że gdy chodzi o przepisy, które są dla Polaków niekorzystne, bardzo liczymy na unijny Trybunał Sprawiedliwości. Polska ma nadzieję, że unieważni on dyrektywę jeszcze przed 2020 r. (jej regulacje mają wejść w życie w połowie 2020 r.). Gdy jednak skargę do Trybunału złożyła Komisja Europejska za wysyłanie sędziów na przymusową emeryturę, Jacek Sasin mówił, że to zemsta za to, że nie podporządkowujemy się jednolitemu unijnemu frontowi. A prezydent Andrzej Duda, nie czekając na rozstrzygnięcie Trybunału, wręczył kolejnym sędziom nominacje do Sądu Najwyższego (co spowoduje, że jeszcze trudniej będzie odkręcić zmiany, które wprowadziło PiS).

Jakby tego było mało, w wywiadzie dla telewizji Polsat prezydent stwierdził, że „w europejskim Trybunale zasiada Marek Safjan, który nie ukrywa swoich poglądów". Profesor odniósł się do tych słów, przypominając, że od niemal 70 lat postępowania przed Trybunałem są prowadzone z zachowaniem najwyższych standardów bezstronności, a ich wynik zależy od oceny argumentacji prawnej prezentowanej przez strony, i że tak będzie także w postępowaniach, które dotyczą spraw polskich.

Od siebie dodam, że dotyczy to zarówno skargi Komisji Europejskiej na ustawę o SN, jak i skargi Polski na dyrektywę o delegowaniu. Nie można z jednej strony oburzać się na unijne instytucje, gdy ich decyzje są nie po naszej myśli, z drugiej zaś uznawać je, jeśli są zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Poza nami tylko Węgry głosowały w czerwcu przeciwko jej ostatecznemu przyjęciu (i również taką skargę złożyły). Polska jednak, w odróżnieniu od Węgier, chce uznania całej dyrektywy za nieważną – w razie potwierdzenia, że jej zarzuty są słuszne.

Czytaj także: Znamy polskie zarzuty do dyrektywy o delegowaniu pracowników

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego