Nowe przepisy mają umożliwić Ministerstwu Obrony Narodowej pozbywanie się broni automatycznej i amunicji wojskowej, która nie może już być stosowana przez armię, choć wciąż nadaje się do użytku. Według obecnych przepisów trzeba by ją zutylizować, czego koszty przekraczają cenę zakupu. Nowelizacja zaś pozwoli przekazać ją organizacjom proobronnym i szkołom (im tylko amunicję), z którymi resort obrony (lub spraw wewnętrznych) zawrze umowę.
Ma więc nie tylko zaoszczędzić pieniądze MON, ale i wspomóc obronność kraju poprzez umożliwienie szkolenia rezerwistów na sprzęcie wojskowym. Projekt ponadto wprowadza kategorię broni szkolnej. Nie można z niej oddać strzału, ale możliwa jest np. wymiana magazynka, co pozwala na ćwiczenia na sucho i odróżnia broń szkolną od broni trwale pozbawionej cech użytkowych.
– Ta ustawa niesie wiele niebezpieczeństw, jak choćby brak procedury certyfikowania broni szkolnej, która uniemożliwiałaby przerobienie jej na broń palną – mówi poseł Marek Wójcik z PO. – Ponadto wprowadza do obrotu w szerszym zakresie broń samoczynną oraz amunicję o znacznie większej sile rażenia.
Ustawa miała być uchwalona w piątek, przełożono to jednak, by zasięgnąć opinii resortu spraw wewnętrznych oraz policji.
Centrum legislacyjne Sejmu zwróciło uwagę, że projekt zbyt szeroko przyznaje prawo do broni automatycznej i nie przewiduje okresowej kontroli świadectw broni, i w tym zakresie jest niezgodny z unijną dyrektywą ws. kontroli nabywania i posiadania broni.