Listonosze, kurierzy, magazynierzy, kierowcy i fryzjerzy, którym pracodawca powierzył mienie, ale także pracownicy i zleceniobiorcy, w których szkolenie firmy zainwestowały duże pieniądze, są zmuszani do podpisywania weksli, często in blanco. Jak zaznaczają przedstawiciele InPost SA, która stosuje weksle, stanowią one zabezpieczenie na wypadek rażących naruszeń obowiązków, np. porzucenia przesyłek lub ujawnienia danych osobowych adresatów. W wielu firmach mają również chronić tajemnicę przedsiębiorstwa. Często od złożenia na nich podpisu uzależniane jest zatrudnienie.
Grzebień i nożyczki za 20 tys. zł
– Wiele osób podpisuje je w ciemno, nie zdając sobie zazwyczaj sprawy z konsekwencji. Może się skończyć, jak w przypadku pracownicy jednego z zakładów fryzjerskich. Gdy chciała odejść, szef zażądał od niej 20 tys. zł, bo taką kwotę wziętą z sufitu wypisał na wekslu – przestrzega Danuta Rutkowska, rzecznik rzecznik prasowy głównego inspektora pracy.
Do podpisywania są zmuszane osoby zatrudniane na etatach, ale też na podstawie umów cywilnoprawnych. Ich sytuacja, jeśli sprawa trafi do sądu, może okazać się diametralnie różna. Pracując na podstawie umowy o pracę, ryzykuje się mniej.
Większa ochrona
– Problem stosowania weksli w prawie pracy od lat jest przedmiotem sporu prawników – mówi Rutkowska.
Przełomowe okazało się orzeczenie Sądu Najwyższego z 26 stycznia 2011 r. (II PK 159/10). Zgodnie z nim weksel jako środek zabezpieczenia roszczeń pracodawcy o naprawienie szkody wyrządzonej przez pracownika jest nieważny.