Fiskus boi się nadużyć
Jeśli więc przedsiębiorca wypłaca swojemu małżonkowi jakiekolwiek wynagrodzenie, to powinien odprowadzić do urzędu skarbowego zaliczkę na podatek dochodowy. Pensja żony, w przeciwieństwie do wynagrodzenia innych pracowników, nie podlega jednak odliczeniu. Nie zmniejsza więc podstawy opodatkowania. Biznesmen odliczy natomiast składki ZUS związane z zatrudnieniem małżonki w części, w której zobowiązany do ich uiszczenia jest pracodawca. Tymczasem żona musi wykazać zarobki w rocznym zeznaniu PIT.
– W efekcie rodzina traci podwójnie. Mąż nie może obniżyć swoich przychodów, choć ponosi realne koszty, a żona musi zapłacić podatek. Z ekonomicznego punktu widzenia bardziej opłacalne wydaje się zatrudnienie obcej osoby. Ten przepis stawia firmy rodzinne w gorszej sytuacji – mówi Grzegorz Grochowina, menedżer w KPMG w Polsce.
– Bardziej opłaca się zatrudnić kochankę niż żonę – ironizuje Sebastian Margalski.
Możliwe inne wyjście
Według doradcy podatkowego Andrzeja Kamińskiego w praktyce najczęściej małżonek właściciela pracuje bez wynagrodzenia i bez żadnej formalnej umowy. – W razie nagłych zdarzeń losowych, np. śmierci pracodawcy, taka osoba jest w niezwykle trudnej sytuacji – mówi.
– Jeśli fiskus obawia się nadużyć, to rozwiązaniem byłoby np. wprowadzenie zapisu, iż wynagrodzenie małżonka może być kosztem, jeśli jest wypłacane na warunkach rynkowych – mówi Grzegorz Grochowina.
Wyjaśnia, że chodzi o warunki zbliżone do wynagrodzeń na podobnych stanowiskach w podobnej wielkości firmach lub podobne do wynagrodzenia innych osób wykonujących podobny zakres obowiązków w tej samej firmie.