– Uregulowanie zamówień publicznych w nowej ustawie wynika z potrzeby i oczekiwań uczestników tego rynku, w szczególności uproszczenia przepisów – mówi „Rz" Hubert Nowak, prezes UZP. – W trakcie prac nad projektem uwzględniano dotychczasowe doświadczenia oraz dobre praktyki zakupowe, które, mam nadzieję, w jeszcze większym stopniu wpłyną na racjonalne i efektywne wydatkowanie środków publicznych.
Część ekspertów wyraża jednak obawy, czy wystarczy rządowi czasu na wdrożenie tak dużej reformy. Tym bardziej że przygotowanie projektu rząd zapowiedział już w 2016 r. i czy nie zmarnowano tych trzech lat. A nowe prawo ma wejść, według obecnych planów, 1 stycznia 2020 r.
—współpraca: Martyna Antosiewicz
Etap legislacyjny: konsultacje społeczne
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Jacek Sadowy, szef Ośrodka Doradztwa Zamówień Publicznych, były prezes UZP
Ze względu na kalendarz wyborczy na przyjęcie i wdrożenie zmian mamy czas jedynie do września, zatem prace toczyć się będą w atmosferze pośpiechu, co rodzi obawy co do jakości projektu. Jego autorzy skupiają się na celach gospodarczo-politycznych przy braku wyraźnego nacisku na nie mniej ważne cele, z których realizacją mamy duży problem, np. zapewnienia niedyskryminującego dostępu do zamówień dla wszystkich wykonawców. Rodzą się zatem obawy, czy wydatkowanie środków publicznych nie odbędzie się kosztem równego dostępu do zamówień. Bezspornie nowa ustawa powinna sprzyjać rozwojowi polskiej gospodarki oraz przedsiębiorstw. Niemniej budzi wątpliwości, czy podoła temu podstawowy środek, jaki ma zapewnić realizację tego celu, tj. procedura koncyliacyjna przed KIO, która miałaby służyć rozwiązywaniu sporów między państwem a przedsiębiorcami.