Sąd: za śmierć brata sprzed 14 lat tylko 40 tys. zł

Ustalając wysokość zadośćuczynienia za tragiczną śmierć bliskiej osoby należy uwzględnić nie tylko wstrząs psychiczny i cierpienia, ale także stopień, w jakim pokrzywdzony umiał poradzić sobie z traumą.

Publikacja: 26.08.2016 10:30

Sąd: za śmierć brata sprzed 14 lat tylko 40 tys. zł

Foto: 123RF

Tak uzasadnił Sąd Okręgowy w Siedlcach wyrok w sprawie Roberta M., który żądał rekompensaty za krzywdę doznaną po śmierci brata w wypadku drogowym w 2002 r. (sygn. akt I C 855/15).

Wesele odwołane

Wojciech M. miał być drużbą na ślubie Roberta. Zginął wraz z pięcioma innymi osobami, gdy wracał z wieczoru kawalerskiego brata. Planowana data ślubu okazała się datą pogrzebu Wojciecha. Ślub odbył się dzień później, a wesele zostało odwołane.

Pomimo upływu 14 lat od tragicznego zdarzenia Wojciech nie jest w stanie pogodzić się ze śmiercią brata, bo był on dla niego najbliższą osobą , przyjacielem i powiernikiem . Po jego śmierci Robert nie nawiązał z nikim takiej więzi. Na jakiś czas wycofał się z życia towarzyskiego, bardzo często odwiedzał grób brata. Smutek, żal, poczucie krzywdy i tęsknota towarzyszą mu dziś. Nadal też pielęgnuje pamięć o bracie - jego zdjęcia stoją w każdym pokoju, a syn powoda otrzymał imię zmarłego brata. Kwota 10 tys. zł, jaką wypłacił ubezpieczyciel sprawcy wypadku, nie zrekompensowała Robertowi M. doznanej krzywdy. Dlatego wniósł pozew o zasądzenie od ubezpieczyciela 90 tys. zł.

Pozwany podniósł, że powód nie udowodnił, aby pomiędzy nim a zmarłym bratem istniała szczególna więź uzasadniająca zasądzenie zadośćuczynienia w ogóle, a już na pewno nie w takiej wysokości. Obaj bracia byli w chwili zdarzenia dorosłymi i samodzielnymi osobami, co - zdaniem ubezpieczyciela - naturalnie wpłynęło na rozluźnienie ich wzajemnych relacji. Robert M. nie udowodnił także, aby z powodu śmierci brata podupadł na zdrowiu i w związku z tym musiał korzystać z pomocy psychologa lub psychiatry. Do złagodzenia jego cierpienia przyczynił się znaczny upływ czasu.

Czas uleczył rany

Rzeczywiście, jak ustalił Sąd na podstawie opinii psychologa, po roku żałoby Robert M. poradził sobie z traumą, jakiej doświadczył. Prawidłowo funkcjonuje w domu i w pracy. Jest aktywny, zaradny, spokojny, planuje przyszłość i realizuje swoje plany. Nie oznacza to, że wypadek, w którym śmierć poniósł Wojciech M. nie odcisnął śladu w psychice Roberta M.

- Dolegliwości psychofizyczne powstałe w związku z taką tragedią nie koniecznie muszą się tu przejawiać w jakiejś chorobie. Chodzi o sam fakt i o powstałe w związku z tym cierpienia - pustkę, lęk i samotność, które są oczywiste – wyjaśnił Sąd.

W jego ocenie Robert M. zdołał wykazać, że jego więzi z bratem były silne, a ich nagłe, przedwczesne zerwanie odczuł dotkliwie. Dlatego doszło do naruszenia jego dóbr osobistych, jakimi są posiadanie rodziny, więzi emocjonalne i duchowe pomiędzy braćmi. W efekcie Robertowi M. należy się zadośćuczynienie.

Przy ustalaniu jego wysokości Sąd kierował się dotychczasowym orzecznictwem. Wynika z niego, że podstawowym kryterium dla ustalenia wysokości należnego poszkodowanemu zadośćuczynienia jest rozmiar i intensywność doznanej krzywdy, ocenianej według miar obiektywnych, oraz stopień negatywnych konsekwencji dla pokrzywdzonego, wynikających z dokonanego naruszenia dobra osobistego, w tym także niewymiernych majątkowo.

- Robert M. był już osobą dorosłą, aktywną zawodowo. Co niezmiernie istotne, od chwili śmierci brata upłyną okres ponad czternastu lat. Należy zatem uwzględnić takie okoliczności, jak założenie przez powoda własnej rodziny, co w sposób naturalny prowadziło do rozluźnienia więzi braterskiej. Co więcej, powód po upływie jednego roku od zdarzenia zakończył żałobę, która w żadnej mierze nie nosiła cech patologicznych, zaadoptował się do istniejącej sytuacji, prawidłowo funkcjonuje w rolach społecznych. Doszło zatem do zniwelowania w psychice powoda większości negatywnych skutków, które były wynikiem tragicznej śmierci jego brata – stwierdził Sąd.

Uznał, że zadośćuczynieniem adekwatnym do rozmiaru krzywdy Roberta M. powinna być kwota 40 tys. zł. Ponieważ ubezpieczyciel już wcześniej wypłacił powodowi 10 tys. zł, Sąd zasądził resztę - 30 tys. zł wraz z odsetkami. Powództwo ponad tę kwotę uznał za wygórowane.

Wyrok jest nieprawomocny.

Tak uzasadnił Sąd Okręgowy w Siedlcach wyrok w sprawie Roberta M., który żądał rekompensaty za krzywdę doznaną po śmierci brata w wypadku drogowym w 2002 r. (sygn. akt I C 855/15).

Wesele odwołane

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego