Reklama
Rozwiń
Reklama

Śluby panieńskie:klasyczna inscenizacja Andrzeja Łapickiego

Każdy, kto zniesmaczony ekranizacją „Ślubów panieńskich” Filipa Bajona szybko opuszczał salę kinową, telewizyjną inscenizację sprzed 25 lat potraktuje niczym balsam dla duszy

Publikacja: 11.11.2010 07:21

Śluby panieńskie:klasyczna inscenizacja Andrzeja Łapickiego

Foto: PAT

Andrzej Łapicki zawsze traktuje autorów sztuk z szacunkiem. Z utworów Aleksandra Fredry potrafi wydobyć ich mądrość, a także komizm. W zarejestrowanych przez TVP „Ślubach panieńskich”, granych z powodzeniem na deskach Teatru Polskiego w Warszawie w II połowie lat 80., fredrowski wiersz jest wyraźnie na pierwszym planie. Nie tylko decyduje o przyspieszeniach i zwolnieniach akcji, ale też wyznacza jej rytm. Odtwórcy wszystkich ról w tym spektaklu rozmawiają Fredrą, a nie deklamują tekst w kierunku partnerów. Nie opatrują go, wbrew dzisiejszej modzie, cudzysłowem, ale i nie kokietują publiczności efektownymi skądinąd powiedzonkami.

Koncertowe brzmienie, jakiego mamy okazję doświadczyć w tej inscenizacji, możliwe jest dzięki temu, że reżyser nie uległ „pogoni za młodością” i w rolach głównych bohaterów obsadził aktorów dojrzałych. Jak w powiedzeniu Fredry: „Nie przelewki to, panie Dominiku!/Stajem obadwa na czwartym krzyżyku”.

Urocza komedia o narodzinach miłości, o działaniu słynnego „magnetyzmu”, czyli gry zmysłów, dotyczy tu ludzi dojrzałych. Wszyscy oni jednak mogliby za Ireną Santor przekonywać, że „każda miłość jest pierwsza”. I byliby wiarygodni.

Najbardziej konsekwentnie wygląda to w postaci Gustawa. W interpretacji Jana Englerta jest pełnym uroku i werwy Don Juanem. Z kobietami prowadzi tyleż przewrotną, co misterną grę. A młokos i filut, jakim może być postrzegany, to tylko maska. Albin Wojciecha Alaborskiego jest przede wszystkim poczciwym safandułą, który ciągle wierzy w prawdziwą miłość.

Kobiety wydają się w tych zmaganiach tyleż słodkie, co naiwne. Klara Ewy Domańskiej to krucha trzpiotka i zarazem kapryśna dzierlatka. Bardziej wielowymiarowa wydaje się Aniela Joanny Szczepkowskiej – zmysłowa, inteligentna i przewrotna. Do tego Dobrójska Anny Seniuk – niczym Fredrowska Podstolina. A także pełen temperamentu Radost Jana Matyjaszkiewicza i Bogdan Ber jako uroczy stary wiarus Jan. Tego nie można przegapić.

Reklama
Reklama

Śluby panieńskie, czyli magnetyzm serca, 20.10 | TVP Kultura | NIEDZIELA

Andrzej Łapicki zawsze traktuje autorów sztuk z szacunkiem. Z utworów Aleksandra Fredry potrafi wydobyć ich mądrość, a także komizm. W zarejestrowanych przez TVP „Ślubach panieńskich”, granych z powodzeniem na deskach Teatru Polskiego w Warszawie w II połowie lat 80., fredrowski wiersz jest wyraźnie na pierwszym planie. Nie tylko decyduje o przyspieszeniach i zwolnieniach akcji, ale też wyznacza jej rytm. Odtwórcy wszystkich ról w tym spektaklu rozmawiają Fredrą, a nie deklamują tekst w kierunku partnerów. Nie opatrują go, wbrew dzisiejszej modzie, cudzysłowem, ale i nie kokietują publiczności efektownymi skądinąd powiedzonkami.

Reklama
Telewizja
Gwiazda „Hotelu Zacisze” nie żyje. Prunella Scales miała 93 lata
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Telewizja
Nagrody Emmy 2025: Historyczny sukces 15-latka z „Dojrzewania”. „Studio” i „The Pitt” najlepszymi serialami
Telewizja
Legendy i nieco sprośności w nowym sezonie Teatru TV: Fredro spotyka Mickiewicza
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama