Reklama
Rozwiń
Reklama

Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu

Media publiczne powinny być oparte na czterech filarach: niezależności instytucjonalnej, stabilnym finansowaniu, odpowiedzialności społecznej i elastyczności technologicznej – pisze prof. Stanisław Jędrzejewski z Akademii Leona Koźmińskiego.

Publikacja: 05.11.2025 16:35

Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

W polskim życiu publicznym nie ma wielu tematów, które trwają w stanie takiego zawieszenia jak media publiczne. Co kilka lat pojawia się zapowiedź „wielkiej reformy”, nowej ustawy, nowego otwarcia – a kończy się na kosmetyce, sporach o personalia i retoryce o „przywracaniu publicznego charakteru PR i TVP”. Tymczasem prawdziwy problem ma charakter ustrojowy, nie personalny. Polskie media publiczne funkcjonują w środowisku cyfrowym, które wymaga nowych modeli komunikacji, organizacji i interakcji z odbiorcami – środowisku charakteryzującym się konwergencją mediów, platformowością, logiką algorytmiczną i kulturą partycypacyjną. Jednak wiele praktyk instytucjonalnych, organizacyjnych i redakcyjnych tych mediów wciąż opiera się na analogowym paradygmacie działania – zarówno w sensie technologicznym, jak i mentalnym. System, który miał gwarantować równowagę między rynkiem, państwem i społeczeństwem, utracił przejrzystość i sens.

Czytaj więcej

Koniec abonamentu RTV. Są założenia nowej ustawy medialnej

Przede wszystkim chronić użytkowników

Dzisiejsze media nie mieszczą się w granicach starych definicji. Granice między telewizją, radiem, internetem i mediami społecznościowymi zacierają się, a prawo wciąż traktuje je jak odrębne światy. Konwergencja technologiczna wymaga konwergencji regulacyjnej – a tej w Polsce wciąż brak.

System dualny ((media publiczne – media komercyjne), który powstał w latach 90., opierał się na logice ograniczonych częstotliwości i koncesji. Dziś natomiast nadawanie treści nie wymaga częstotliwości, lecz infrastruktury cyfrowej i zaufania odbiorcy. W tym kontekście pytanie o „koncesję na misję publiczną” staje się nie tyle administracyjnym, co filozoficznym problemem państwa wobec sfery komunikacji społecznej.

Dyrektywa AVMSD (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego (PE) i Rady (UE) o audiowizualnych usługach medialnych z 10 marca 2010 r. zaktualizowana w 2018 r.)) czy Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady – Europejski Akt o Wolności Mediów (EMFA), które obowiązuje od 8 sierpnia 2025 r. i działa bezpośrednio, wskazują właściwy kierunek. Regulacje mają chronić prawa użytkownika i pluralizm oraz niezależność mediów publicznych, a nie interesy instytucji. W Polsce tymczasem wciąż trwa spór o to, kto i jak ma wybierać zarząd TVP, a nie o to, jak chronić obywatela przed ograniczeniem różnorodności przekazu i presjami zewnętrznymi – przez rynek, państwo czy third-party platforms.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu

Funkcjonowanie KRRiT. Skuteczność i niezależność

Zmieniający się gwałtowanie kontekst działania mediów publicznych, jak i zmiany technologiczne wywołują wiele różnych problemów i dylematów.

Pierwszym, który wymaga rozwiązania, jest pozycja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zgodnie z Konstytucją RP ma ona stać na straży interesu publicznego w radiofonii i telewizji. W praktyce jednak utraciła tę rolę, stając się notariuszem decyzji politycznych.

Odzyskanie funkcji strażniczej wymaga zarówno zmian kompetencyjnych, jak i personalnych – ale nie może oznaczać upolitycznienia pod nowym szyldem. Propozycje zwiększenia liczebności członków Rady czy wymóg podejmowania decyzji kwalifikowaną większością mogą poprawić transparentność, ale jednocześnie spowalniają proces decyzyjny. Trzeba więc zdecydować: czy chcemy ciała reprezentatywnego, czy skutecznego. Ideałem byłoby jedno i drugie – ale to wymaga profesjonalizacji, a nie jedynie nowego układu sił.

Wolność redakcyjna to nie przywilej dziennikarzy, lecz warunek prawdziwej misji publicznej. Jednak w Polsce pojęcie „niezależności” często bywa mylone z brakiem odpowiedzialności. Dlatego drugi dylemat – między autonomią redakcji a nadzorem instytucjonalnym – jest tak trudny.

Z jednej strony potrzebne są gwarancje niezależności, np. kodeks etyki i mechanizmy ochrony przed ingerencją polityczną czy ekonomiczną. Z drugiej – konieczny jest system ewaluacji jakości i etyki, realizowany przez rady powiernicze i KRRiT. Brak takiego systemu prowadzi do chaosu, w którym pojęcie misji publicznej ulega dowolnej interpretacji, a dziennikarze tracą punkt odniesienia.

Reklama
Reklama

Wolność redakcyjna to nie przywilej dziennikarzy, lecz warunek prawdziwej misji publicznej. W Polsce pojęcie „niezależności” często bywa mylone z brakiem odpowiedzialności

Epoka konwergencji wymaga elastyczności

Koncepcja rad powierniczych – obywatelskich ciał nadzorczych nad mediami publicznymi – jest próbą uspołecznienia kontroli. W praktyce jednak rodzi pytania o proporcje. Rada licząca 27 czy 31 członków może być forum pluralizmu, ale i areną bezradności.

Szeroki zakres kompetencji – od opiniowania kart powinności po nadzór nad majątkiem – wymaga profesjonalizacji i jasnych reguł współpracy z KRRiT i zarządami spółek. W przeciwnym razie dojdzie do rozmycia odpowiedzialności i sytuacji, w której nikt nie ponosi konsekwencji za decyzje, a wszyscy mają poczucie misji. Model brytyjskiego BBC Board czy niemieckiej Rady Telewizyjnej ZDF pokazuje, że społeczny nadzór działa tylko wtedy, gdy ma jasne ramy prawne i procedury podejmowania decyzji.

Kolejny spór dotyczy katalogu zadań mediów publicznych. Z jednej strony potrzebne jest doprecyzowanie, jakie treści, dla kogo, w jakim celu? Z drugiej – media nie mogą być zakładnikami listy obowiązkowych programów rodem z lat 90.

Epoka konwergencji wymaga elastyczności: oferty nielinearnej, mobilnej, interaktywnej. Przeniesienie szczegółowych wymogów do tzw. kart powinności umożliwia dostosowanie programów do zmian technologicznych, ale ogranicza porównywalność w czasie. Kluczem powinna być więc nie kontrola formatu, lecz kontrola efektu – czyli badanie, czy media rzeczywiście realizują funkcję kulturotwórczą, edukacyjną i obywatelską.

Regularne badania jakości treści, telemetria, audyty społeczne – to narzędzia nie biurokracji, lecz legitymizacji. Jednak i tu pojawia się dylemat: czy ocena ma być procesem badawczym, czy praktycznym?

Reklama
Reklama

Nawet najlepiej określone zadania nadawców publicznych pozostaną deklaracjami, jeśli nie będzie towarzyszył im mechanizm ocen. Regularne badania jakości treści, telemetria, audyty społeczne – to narzędzia nie biurokracji, lecz legitymizacji. Jednak i tu pojawia się dylemat: czy ocena ma być procesem badawczym, czy praktycznym?

Nadmierna formalizacja i mnożenie audytów może sparaliżować zarządzanie i generować koszty. Z drugiej strony brak wiarygodnych danych prowadzi do arbitralnych ocen polityków. Odpowiedzią mogłoby być wprowadzenie stałego, niezależnego ośrodka ewaluacji – wzorem brytyjskiego Ofcomu – który analizuje jakość i pluralizm treści w całym systemie, nie tylko w mediach publicznych.

Finanse mediów publicznych – szanse i niebezpieczeństwa

Żaden system nie przetrwa bez stabilnego finansowania. Ale sposób, w jaki pieniądze trafiają do mediów publicznych, przesądza o ich niezależności.

Finansowanie poprzez budżet, nawet jeżeli zapewnia przewidywalność, czyni nadawcę zakładnikiem decyzji politycznych. Składka audiowizualna – niska, powszechna, zintegrowana z systemem podatkowym – mogłaby przywrócić poczucie współodpowiedzialności obywateli. Jednak aby stała się akceptowalna, musi być powiązana z transparentnością wydatków i raportowaniem efektów. Nie może być kolejnym podatkiem na instytucję, której społeczeństwo nie ufa.

Ograniczenie reklam w mediach publicznych to postulat słuszny, ale ryzykowny. Zbyt gwałtowne odcięcie źródeł komercyjnych bez zapewnienia alternatywnego finansowania może doprowadzić do zubożenia oferty, zwłaszcza w obszarze rozrywki i produkcji niezależnej.

Reklama
Reklama

Ograniczenie reklam powinno być procesem stopniowym, sprzężonym z rosnącą bazą wpływów ze składki. Celem nie jest eliminacja rynku, lecz jego uporządkowanie: reklama nie może definiować programu, ale może współfinansować treści o charakterze społecznym, edukacyjnym czy kulturalnym.

Czytaj więcej

Jan Dworak, Stanisław Jędrzejewski: Potrzebujemy nowego prawa medialnego

Kryzys zaufania do mediów publicznych

Propozycje połączenia TVP i Polskiego Radia w jedną strukturę budzą silne emocje. Z perspektywy ekonomicznej konsolidacja ma sens – pozwala osiągnąć efekt synergii, redukcję kosztów i wspólne wykorzystanie zasobów technologicznych. Jednak z punktu widzenia pluralizmu i kultury regionalnej niesie ryzyko centralizacji i homogenizacji przekazu.

Rozwiązaniem mogłaby być konsolidacja „od dołu” – łączenie regionalnych struktur radiowych i telewizyjnych, ale przy zachowaniu autonomii redakcyjnej. Podobny model, znany z Niemiec czy Austrii, umożliwia współpracę i wspólne standardy bez likwidacji lokalnej różnorodności.

Nadmierna formalizacja i mnożenie audytów może sparaliżować zarządzanie i generować koszty. Z drugiej strony brak wiarygodnych danych prowadzi do arbitralnych ocen polityków.

Reklama
Reklama

Inwestycja w Portal Mediów Publicznych (współtworzony przez wszystkie spółki, agregujący linearne i nielinearne treści) z myślą o odbudowie pozycji w środowisku cyfrowym i docieraniu do młodszych grup wiekowych jest konieczna, by media publiczne mogły realizować zadania publiczne w epoce online i „zamykać lukę cyfrową”.

Z drugiej strony, nadmierne przesunięcie zasobów w stronę platform internetowych, zanim zostaną w pełni zrealizowane zadania podstawowe (jak zapewnienie bezstronnego przekazu informacji, różnorodnej ramówki kulturalnej), może skutkować fragmentaryzacją oferty i utratą odbiorców przyzwyczajonych do tradycyjnego modelu linearnego, zwłaszcza wśród osób starszych i mniej cyfrowo zaawansowanych.

Dzisiejszy, trwały już, kryzys mediów publicznych nie jest kryzysem strukturalnym czy finansowym, lecz wynika z podważania zaufania do tego rodzaju mediów. Polacy nie wiedzą, do kogo należą „ich” media, komu służą i za co odpowiadają. Reforma, która ograniczy się do wymiany zarządów, będzie tylko kolejnym „resetem” bez głębszego sensu. Potrzebny jest nowy ład – oparty na czterech filarach: niezależności instytucjonalnej, stabilnym finansowaniu, odpowiedzialności społecznej i elastyczności technologicznej. Media publiczne to nie dodatek do demokracji – to jej fundament. A tego rodzaju fundamentu nie buduje się z cegieł polityki, lecz z prawa i wiarygodności.

Autor

Stanisław Jędrzejewski

Prof. dr hab. nauk społecznych, socjolog, medioznawca związany z Akademią Leona Koźmińskiego. W latach 2003–2005 był dyrektorem I Programu Polskiego Radia, a w 2005 r. był członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

W polskim życiu publicznym nie ma wielu tematów, które trwają w stanie takiego zawieszenia jak media publiczne. Co kilka lat pojawia się zapowiedź „wielkiej reformy”, nowej ustawy, nowego otwarcia – a kończy się na kosmetyce, sporach o personalia i retoryce o „przywracaniu publicznego charakteru PR i TVP”. Tymczasem prawdziwy problem ma charakter ustrojowy, nie personalny. Polskie media publiczne funkcjonują w środowisku cyfrowym, które wymaga nowych modeli komunikacji, organizacji i interakcji z odbiorcami – środowisku charakteryzującym się konwergencją mediów, platformowością, logiką algorytmiczną i kulturą partycypacyjną. Jednak wiele praktyk instytucjonalnych, organizacyjnych i redakcyjnych tych mediów wciąż opiera się na analogowym paradygmacie działania – zarówno w sensie technologicznym, jak i mentalnym. System, który miał gwarantować równowagę między rynkiem, państwem i społeczeństwem, utracił przejrzystość i sens.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Publicystyka
Marek Cichocki: Czy Niemcom w ogóle można ufać?
Publicystyka
Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Historyczna przegrana Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Publicystyka
Prof. Andrzej Nowak: Niemiecką polityką wschodnią kierują dwa niebezpieczne przesądy
Reklama
Reklama